tag:blogger.com,1999:blog-77749230948379679472024-03-13T03:39:33.521+01:00W ramionach unicestwienia [Ginny/Zabini]Marzycielkahttp://www.blogger.com/profile/12440192000264695269noreply@blogger.comBlogger8125tag:blogger.com,1999:blog-7774923094837967947.post-11266220535364267592018-02-13T14:56:00.001+01:002018-02-13T16:54:52.331+01:00Ona i on [zbiór miniaturek]<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<b><i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ogień i szmaragdy</span></i></b><br />
<b><i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><br /></span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Jej włosy były jak ogień, jej skóra niczym mleko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Blaise lubił bawić się tymi płomienistymi kosmykami.
Lubił muskać ustami jej blade, obsiane piegami policzki. Ale najbardziej lubił,
gdy się śmiała. To jak iskra, która rozprzestrzenia się dookoła i czyni twój
świat jaśniejszym. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Jego oczy były jak szmaragdy, jego skóra niczym heban. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny lubiła się wtulać w jego ciepłe, silne ramiona.
Lubiła oglądać, jak w tych zielonych oczach błyszczy bystrość i skupienie. Ale
najbardziej lubiła jego spokój. Przy nim jej płonąca dusza mogła odpocząć i
zaznać ukojenia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Dziewczyna, która czekała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Teraz nie musi już czekać ani chwili dłużej. Blaise
jest tutaj dla Ginny. Zawsze jej wysłucha i zawsze jest gotów się z nią kłócić.
Nie odchodzi, by ratować świat, nie jest bohaterem, ale jest prawdziwy. Ginny
dorosła. Rzuciła swoje dziecięce marzenia w kąt, tak jak małe dziewczynki
odrzucają pluszowe misie. Uśmiech na jej twarzy jest uśmiechem kobiety, która
wie, czego chce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Chłopak, który milczał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Teraz wszystkie słowa płyną swobodnie. Blaise nieraz czuł
się uwięziony w złotej klatce tradycji i zasad. Zawsze musiał ważyć słowa i
mierzyć się ze smutnym wrażeniem, że nikt nigdy go nie zrozumie. Ale teraz
pojawiła się ona. Wkroczyła do jego świata bez zapowiedzi i Blaise
zrozumiał, że wreszcie zaczyna żyć. Stał się mężczyzną, który ofiarowuje swoje
serce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<b><i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Dziwacy <o:p></o:p></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Luna to znaczy „księżyc”. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ona miała księżyc we włosach. Zawsze
samotna i niezrozumiana, nigdy nie chciała iść razem z prądem. Dzięki matce uwierzyła,
że na świecie jest coś więcej, że życie to jedna wielka tajemnica, choć za
swoje przekonania często spotykała się z odrzuceniem innych. Była wariatką do
czasu, aż poznała jego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Rolf to znaczy „wilk”. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">On miał w sobie coś wilka. Dziki i dumny, wolał
świat zwierząt od ludzi. Podążał ścieżką wyznaczoną mu przez dziadka, sławnego
magozoologa. Nikt jednak nie potrafił go zrozumieć. Był samotnikiem do czasu,
aż poznał ją. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Dziwacy,</span></i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">
powiedziałbyś. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ale szczęście nie jest mierzone miarą
normalności.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<b><i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Dzień i noc <o:p></o:p></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ona jest dniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Włosy ma jasne jak pszenica kołysana w
pełnym słońcu. Skóra blada niczym porcelana. I te oczy, niebieskie, jasne,
pełne ognia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">On jest nocą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Włosy ma białe jak śnieg padający w zimowy wieczór.
Usta wąskie, zaciśnięte w grymas. I te oczy, szare, dumne, pełne lodu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Któż mógłby się spodziewać, że dzień i noc
się spotkają?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Jest zmierzch. A może brzask? Wąska,
ognista linia światła widnieje poniżej ciemnego horyzontu. Świat milczy, czeka.
Lucjusz Malfoy opada przed Narcyzą na jedno kolano. Jego bladą jak tarcza
księżyca twarz wyściela skupienie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz
moją żoną?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Jej oblicze rozpromienia się niczym słońce.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Tak! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Srebrny pierścień trafia na jej palec w
obietnicy.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4pt; text-align: center; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"> <o:p></o:p></span><b style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 17pt;"><i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Wilcze dzieci</span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Teddy Lupin wiedział, kim był jego ojciec.
Słyszał opowieści od babci, silnej, troskliwej czarownicy, która go wychowywała. Nieraz siadała w miękkim fotelu
przed kominkiem i mówiła o dawnych dziejach, jakby przywołując baśń o Czerwonym
Kapturku. Teddy nigdy nie bał się przekleństwa, jakim jego tata został obdarzony
co miesiąc w pełnię księżyca. Liczyło się to, jakim był człowiekiem, ile
poświęcił dla bliskich, jak odważnie bronił Hogwartu w swojej ostatniej bitwie.
Teraz Teddy czuł jedynie smutek i niezrozumiałą tęsknotę. Gdyby Remus Lupin
żył, syn mógłby mu powiedzieć, jak bardzo go podziwia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Victoire Weasley od zawsze widziała na
policzku ojca długą, paskudną bliznę. Pewnego razu, gdy była już wystarczająco
duża, odważyła się zapytać, dlaczego ją ma. Bill Weasley, pomimo strasznego
wyglądu, zawsze był łagodny dla swoich dzieci. Teraz również wziął swoją
najstarszą latorośl na stronę i opowiedział jej o ciężkich, wojennych czasach i
potworze, który go ugryzł. Victoire nie przestraszyła się tych słów. Nachyliła
się i pocałowała ojca w bliznę. Żałowała, że nie wiedziała wcześniej. Jej tata
był bohaterem.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Teddy i Victoire znali się od zawsze, ale
dopiero tamtego wieczora, gdy obydwoje wymknęli się z rodzinnej imprezy i
przypadkiem spotkali w ogrodzie u państwa Potterów, porozmawiali sam na sam. Wkradła
się między nich niezrozumiała nieśmiałość.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Teddy był wyrośniętym chłopakiem o włosach,
które zazwyczaj miały niebieski odcień nieba — jego ulubiony kolor. Odziedziczył
ten rzadki dar po swojej matce. Nie szukał popularności, ale nie sposób było go
nie zauważyć w tłumie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Victoire była smukłą dziewczyną o długich włosach,
jasnych niczym światło księżyca. Je właśnie odziedziczyła po matce, ona zaś po
swojej. W jej żyłach płynęła krew wili. Trudno było nie zauważyć blasku, jaki
roztaczała. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">W końcu Teddy zaśmiał się nieco nerwowo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Obydwoje jesteśmy wilczymi dziećmi,
wiesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Odpowiedziała mu zdumionym uśmiechem. Nigdy
tak o sobie nie myślała, ale on miał rację. Ich ojcowie stanęli oko w oko z tym
samym potworem i spadł na nich wilczy cień. Oni zaś byli ich szczeniętami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Pół roku później pocałowali się po raz
pierwszy, gdy czarodzieje wokół wiwatowali na Mistrzostwach Świata w
Quidditchu. Hałas był nie do wytrzymania, ale oni nagle znaleźli się w swoim prywatnym świecie. Usta przy ustach, ciepło rąk, przymknięte oczy, obietnica szczęścia. Nad nimi wisiał księżyc w pełni. Blade oko, które czuwa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4pt; text-align: center; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"> <o:p></o:p></span><b style="line-height: 150%; text-align: center; text-indent: 17pt;"><i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ruda ona, rudy on</span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<b><i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"> </span></i></b><b style="line-height: 150%; text-indent: 17pt;"><i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"> </span></i></b></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Artur Weasley nigdy nie lubił swojego
koloru włosów, spuścizny po przodkach, którą on zapewne kiedyś również przekaże
w genach w swoim dzieciom. Były rude jak marchewka, jak czupryna u klowna.
Artur wiedział, że nigdy nie będzie uchodził za przystojnego, starał się zatem
nadrobić to humorem i obeznaniem ze światem. Sam nieraz żartował, że rudość i
piękno nie idą w parze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">I wtedy poznał ją — najpiękniejsze
stworzenie na Ziemi o włosach tak cudownie rudych, przypominających kaskadę
ognia. Molly Prewett nigdy nie narzekała na brak powodzenia u chłopaków, ale z
jakiegoś powodu zawsze intrygował ją Artur. Był inny niż wszyscy. Nie starał
jej się za wszelką cenę przypodobać. Miał w sobie jakiś optymizm i spokój,
których czasem jej brakowało, bo potrafiła być niezłą złośnicą. Artur wiedział
o tym, ale mimo tego ją kochał. Nie wyobrażał sobie być z inną. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zaczęli umawiać się już w szkole, aż w
końcu pewnego dnia stanęli na ślubnym kobiercu. Po ceremonii Artur złapał czule
w pasie swoją małżonkę i wyszeptał jej do ucha:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— No to się dobraliśmy, złotko. Rudzi jak
wiewiórki! I wiesz co?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Molly zachichotała, czując, jak jego oddech
łaskocze ją w szyję. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Co, mądralo?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Chcę mieć z tobą rude dzieciaki. Całe
mnóstwo! </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: large; line-height: 150%;">*</span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://2.bp.blogspot.com/-zIJus6WRAjc/WoMJ0DcyO_I/AAAAAAAAB6o/tuRwmli1kScKVUSp6MGz6WvJgLcW94wWQCLcBGAs/s1600/She%2Band%2Bhim%2Bwallpaper.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="459" data-original-width="1030" height="176" src="https://2.bp.blogspot.com/-zIJus6WRAjc/WoMJ0DcyO_I/AAAAAAAAB6o/tuRwmli1kScKVUSp6MGz6WvJgLcW94wWQCLcBGAs/s400/She%2Band%2Bhim%2Bwallpaper.png" width="400" /></a></div>
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: large; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Z okazji Walentynek prezentuję Wam krótkie,romantyczne miniaturki ze świata HP^^</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Wiem, że długo nie odzywałam się na tym blogu i nie wiem, czy są jeszcze chętni, aby czytać o Ginny i Blaisie. Jeśli tak, będzie mi bardzo miło :D</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Te krótkie historie uświadomiły mi, że cokolwiek się stanie, fandom Harry'ego Pottera na zawsze pozostanie w moim sercu.</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
Marzycielkahttp://www.blogger.com/profile/12440192000264695269noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7774923094837967947.post-51883176408803653102017-06-23T10:02:00.000+02:002017-06-23T10:02:47.480+02:00Miniaturka [Serce zamknięte na klucz]<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br />
<b><i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;"><br /></span></i></b>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://1.bp.blogspot.com/-O2S-2n2tsac/WUzBn-cptyI/AAAAAAAAB6A/5vwdKHk9sQsIUwydG395nK_9T4mZIh0DACLcBGAs/s1600/Locked%2Bheart%2Bminiature.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="402" data-original-width="902" height="142" src="https://1.bp.blogspot.com/-O2S-2n2tsac/WUzBn-cptyI/AAAAAAAAB6A/5vwdKHk9sQsIUwydG395nK_9T4mZIh0DACLcBGAs/s320/Locked%2Bheart%2Bminiature.png" width="320" /></a></div>
<b><i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 12.0pt; line-height: 150%;"><br /></span></i></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Lily Zabini co tydzień zapalała nową świecę przy
grobie matki. Tego zwyczaju nauczył ją ojciec — wysoki, elegancki mężczyzna,
który nigdy nie mówił za dużo. Dziewczynka go kochała, ale zawsze zdawało jej się,
że jest smutny. Jakby śmierć żony była głazem, który on co dzień wtaczał na
górę, niby mitologiczny król, o którym kiedyś czytała w książce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Dzięki magii płomień świecy nigdy nie gasł. Jego miękki
blask padał na wyryte w czarnym kamieniu napisy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">GINNY WEASLEY-ZABINI<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">11.08.1981-03.10.2001<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">KOCHANA MATKA I ŻONA<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Lily nieraz wpatrywała się uważnie w te słowa, jakby
miały być one rozwiązaniem zagadki. Mamę pamiętała bardzo słabo. Miała niecałe trzy
latka, gdy kobieta odeszła. Czasem, gdy mocno się skupiła, zdawało jej się, że
słyszy jej śmiech albo czuje zapach jej perfum unoszący się widmowo w powietrzu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Kiedyś spytała, czy mama może wrócić. Tata odparł
ponuro, że zmarli zazwyczaj tego nie robią. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Pozostawały jeszcze zdjęcia. Tata miał ich całkiem
sporo w pokoju na poddaszu, który kiedyś stanowił pracownię mamy. Tam duch tej
kobiety był najwyraźniejszy. Lily w każdym pyłku kurzu czuła jej obecność, jej
odbicie w ramkach uchwyconych fotografii. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny Weasley była ładną, wysportowaną dziewczyną,
podobną do córki. Obie miały ognistorude włosy i piegi na policzkach. Oczy Lily
były jednak zielone, w kształcie migdałów, bardziej pasujące do Blaise’a
Zabiniego. Lily była raczej nieśmiała i spokojna, a jej matka wydawała się
tryskać życiem. Tata wspominał nieraz, że była „wygadana”. Dziewczynka nie do
końca rozumiała, co znaczy to słowo. Chyba, że mama lubiła mówić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">To były jednak tylko szczątkowe informacje. Tata nie
lubił rozwodzić się nad przeszłością. Twierdził, że tak będzie lepiej dla ich
obojga. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Im Lily była starsza, tym więcej pytań cisnęło jej się
na usta, ale nie miała odwagi, by je wypowiedzieć. Nie tutaj, na tym cichym,
zadbanym cmentarzu na wzgórzu, w obliczu milczącego ojca, trzymającego ją
sztywno za rękę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Lily nie miała w swoim życiu nikogo, prócz taty. A
jednak jego serce było zamkniętą skrzynią. Mama miała do niej klucz. Tak,
miała, ale wraz ze swoją śmiercią musiała go gdzieś wyrzucić — i Lily nie potrafiła go już odnaleźć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Tata był dla niej dobry. Nigdy nie podnosił głosu i co
dzień rano przygotowywał jej ulubione płatki. Gdy Lily budziła się w środku
nocy i drżała przed ciemnością, mężczyzna przychodził do niej i tulił do snu.
Miał ciepłe, kojące dłonie, którymi gładził jej włosy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ale bywał też szorstki, jak stary papier. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Lily nieraz wykorzystywała dogodny moment i próbowała go zapytać o przeszłość. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Dlaczego mama umarła? Jak się poznaliście? Od zawsze
ją kochałeś? Dlaczego masz ciemną skórę, tatusiu, a ja taką jasną? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Blaise Zabini marszczył wtedy chmurnie brwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nie pytaj mnie o to, Lily. Nie teraz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">On nie rozumiał. Lily potrzebowała tej wiedzy, żeby
pojąć, kim sama jest. Lata mijały, a ona czasem czuła się zagubiona, jak
zabawka porzucona na środku pokoju. Żałowała, że nigdy nie będzie mogła
porozmawiać z mamą. Nie zapyta jej, skąd czerpała tę radość ze zdjęć, nie
poprosi, żeby jej opowiedziała bajkę. Tata był kiepskim bajarzem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— To kiedy? — drążyła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nie bądź taka dociekliwa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Ale kochałeś
ją?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Nigdy nie odpowiadał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Dopiero pewnego dnia coś się zmieniło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Lily siedziała w kuchni i malowała pastelami kwiatki na
łące. Lubiła to robić, choć jej dzieła były trochę nierealistyczne, zbyt
kolorowe. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Tata poszedł otworzyć; w holu przylegającym do kuchni słychać było jego ciężkie kroki. Potem nastąpiła jakaś gniewna wymiana zdań.
Zaniepokojona Lily wstała z krzesła i podeszła bliżej, żeby lepiej słyszeć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Wielokrotnie powtarzałem ci, że… — zaczął tata. Rzadko używał tego tonu, a to oznaczało, że kończyła mu się cierpliwość. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Chrzanić to, Zabini! To moja siostrzenica! — brzmiał
głos, którego dziewczynka nie znała. Wydawał się zdeterminowany. — Ona w tym
roku idzie do Hogwartu, musi znać prawdę! Nie możesz ją trzymać pod kloszem
przez całe życie!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— To nie twój kłopot. Na pogrzebie Ginny ustaliliśmy
coś. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Przerwa, chwila namysłu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Jesteś zimnym gadem, Zabini — oznajmił nieznajomy. —
Zniszczysz to biedne dziecko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Trzasnęły drzwi i tata wrócił do środka. Lily oddychała
niespokojnie. Oni mówili o <i>niej. </i>I o
mamie. Miała już jedenaście lat, była gotowa, żeby samodzielnie wyruszyć do
szkoły i zacząć się uczyć magii. Jak długo jeszcze miała czekać na prawdę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ruszyła hardo korytarzem i w połowie drogi spotkała się
z tatą. Dawno nie widziała go w takim stanie. Oczy miał wilgotne i gniewne,
usta zaciśnięte wąską linię, czoło zmarszczone. Na widok córki jego nastrój
się pogorszył. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Tato…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Musimy porozmawiać, Lily. Chodź do salonu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Kim był ten pan? Czego ode mnie chciał? — dopytywała
Lily, gdy siedzieli już na kanapie. Na stole obok parowały dwie filiżanki
herbaty. Tata wciąż wyglądał, jakby zobaczył ducha. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— To… twój wujek. Nazywa się Ron Weasley. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Mam wujka?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Żeby tylko jednego. — Tata uśmiechnął się gorzko, ale
zaraz rzucił córce poważne spojrzenie. — Muszę zacząć od początku. Jesteś
gotowa?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Tak. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Lily odkryła, że mówi prawdę. Serce waliło jej jak
szalone, ale była przygotowana na najstraszniejsze wieści. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Jak już kiedyś wspominałem, niedługo przed twoim
urodzeniem panowała wojna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Tak, wiem. Dobrzy czarodzieje walczyli ze złym
czarnoksiężnikiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Mężczyzna skinął głową. Gdyby miał lepszy humor,
mogłoby go rozbawić proste postrzeganie świata córki. Jednak nie tym razem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Ja prawie całą wojnę przesiedziałem tutaj, w domu —
kontynuował. Brzmiał, jakby mówił wyuczoną kwestię, jakby już wcześniej przygotowywał
się do tej przemowy. — Nie odpowiedziałem się za żadną ze stron, wolałem
wygodnie poczekać na wynik, z czego nie jestem dumny. Ale twoja mama była inna,
odważniejsza. Brała czynny udział w walkach. Dużo ryzykowała, bo była już w
ciąży z tobą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Mężczyzna trzymał ostrożnie filiżankę, jakby ważąc jej
ciężar. Lily zmarszczyła brwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— I nie opiekowałeś się nią?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Twój ojciec to robił. Strzegł ją, na ile mógł, ale…
to była wojna. Zaklęcia leciały we wszystkie strony, ludzie padali jak muchy,
niezależnie od stronnictwa. Oboje twoi rodzice ucierpieli. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Moi… Nie rozumiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Wiem, Lily. — Patrzył na nią, a w jego szmaragdowych
oczach znajdował się ból. — Żałuję, ale nie jestem twoim prawdziwym tatą. Był
nim Harry Potter, bohater wojenny, Wybraniec. Ginny zaszła z nim w ciążę w maju
1998 roku, wieczorem przed bitwą o Hogwart. Mówiła mi potem, że gdyby
wiedziała, wszystko potoczyłoby się inaczej. Zostałaby w Pokoju Życzeń, nie
ryzykowała życiem dziecka. Ale nie podejrzewała, że ten jeden raz wyda owoc… I
że nigdy nie będzie mogła o tym powiedzieć Potterowi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Blaise Zabini wydawał się starszy niż kiedykolwiek,
choć jeszcze nie miał siwizny we włosach. Lily ledwo brała oddechy, ale pytań
było zbyt dużo, by wypowiedzieć je na raz. Dlatego słuchała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Twój ojciec zginął jako bohater, pokonując Czarnego
Pana. Twoja mama z kolei oberwała bliżej nieznaną klątwą. Wróciła do domu z
żałobą w sercu. Musisz wiedzieć, że najbliższe tygodnie po wojnie były równie
ciężkie, jak sama walka. Pełno trupów, rannych, płaczących, czarodziejów
szukających swoich bliskich albo bliskich obłędu. — Blaise przymknął oczy, a
gdy je otworzył, coś w jego twarzy się wygładziło. — Gdy o tym usłyszałem,
poczułem impuls. Nie mogłem dużej siedzieć bezczynnie. Mój dom był duży i
wielopokojowy, otworzyłem go więc dla potrzebujących. Opatrywałem rany,
przynosiłem jedzenie, dawałem nocleg tym, którzy stracili dach nad głową. Byłem
zdumiony, odkrywszy, że jednym z moich gości jest Ginny. Wyglądała na…
zagubioną. Zatrzaśniętą w pułapce. Na początku nie chciała mi nic mówić, ale z
czasem zdobyłem jej zaufanie. Uciekła z domu, bo była w ciąży i bała
się reakcji rodziny. Była w ciąży z chłopakiem, który już nie żył i nigdy nie
mógł zaopiekować się nią oraz dzieckiem. Nie wiedziała, co robić. I jeszcze kwestia
klątwy. Po jej oberwaniu poczuła tylko osłabienie, ale po odkryciu ciąży poszła
z tym do szpitala. Uzdrowiciel powiedział jej, że urok nie wpłynie na zdrowie
dziecka, ale z czasem będzie postępował w jej ciele. Być może za pięć miesięcy,
a być może za pięć lat, ale w końcu ją wykończy. Prawie płakała, gdy skończyła
mówić. Zrobiło mi się jej żal. W szkole nie przepadaliśmy za sobą, ale wojna
wypłukała dawne niechęci. Powiedziałem jej, że może zostać u mnie tak długo,
ile potrzebuje. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Mężczyzna nigdy tyle nie mówił. Teraz słowa niemal z
niego wypływały, jakby ktoś rozburzył tamę na rzece. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— To… miłe z twojej strony. — Lily ugryzła się w język,
by nie powiedzieć „tato”. Nie wiedziała, czy mogła go tak nazywać. Teraz
wszystko się zmieniło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— I, jak się pewnie domyślasz, zakochaliśmy się w
sobie. Ginny, mimo wszystko, była silna i potrafiła się śmiać nawet w trudnych
chwilach. Nigdy nie wierzyłem w tę jedną prawdziwą miłość, ale myślę, że właśnie
jej doznałem. — Uśmiech na ustach mężczyzny zadrżał i dalsze słowa z pewnością
przyszły mu spontanicznie. — Te niecałe cztery lata razem były najlepszym
okresem w naszym życiu. Wiedziałem, że tęskniła za Harry’m, za twoim ojcem, ale
dzięki mnie znów była szczęśliwa. W styczniu 1999 przyszłaś na świat ty. Ginny
nazwała cię imieniem twojej babci od strony ojca. Harry kiedyś wspomniał jej,
że chce nadać swojemu dziecku imię po rodzicach. Nie powinienem cię kochać, nie
byłaś moja. Ale to ja byłem przy Ginny, gdy jej brzuch rósł i spełniałem
zachcianki jej stanu, więc czułem, że… że możesz być moją małą córeczką. Bardzo
szybko cię pokochałem, Lily. Nadal kocham. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Ja też cię kocham. — W oczach dziewczynki pojawiły
się łzy. Blaise wyciągnął rękę i przytulił jej drobne ciało. Rozległo się
niewidzialnie kliknięcie, przekręcenie klucza w zamku, otwieranie serca. Przez
chwilę milczeli. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Znasz koniec tej historii. Ginny walczyła z klątwą,
ale pod koniec wyglądała już bardzo mizernie. Cały czas leżała w łóżku.
Szukałaś jej uwagi, a ja ciągle mówiłem, że mama jest chora i musi odpocząć. Ona
cierpiała również psychicznie. Tak bardzo chciała móc cię wychować… Trzeciego
października Ginny odeszła. Coś we mnie pękło. Gdybym nie miał ciebie,
oszalałbym z rozpaczy. Kochałem ją — przyznał wreszcie, tak gładko i pewnie, że
Lily nie miała żadnych wątpliwości. — Wybacz, że wcześniej nie powiedziałem ci
prawdy. Nie wiedziałem, jak się za to zabrać. Ta rana bolała zbyt mocno. I nie
chciałem ujrzeć w twoich oczach odrzucenia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Odrzucenia?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nie jestem twoim ojcem, choć bardzo bym chciał. Twoją
prawdziwą rodziną są Weasleyowie. Twój wujek Ron nie przyszedł tutaj po raz
pierwszy. Od czasu do czasu upomina się, że chce cię zobaczyć, ale na pogrzebie
Ginny złożyliśmy sobie przysięgę. Muszę przyznać, że kontakty twojej mamy z
resztą rodziny nie były za dobre. Nagła ciąża, ucieczka, a potem związanie się
ze mną. Wyparli się jej na jakiś czas. Gdy Ginny umarła, wspólnie ustaliliśmy,
że ja cię wychowam, a oni mają się nie wtrącać. Miałem największe prawo do
opieki nad tobą. Chciałem cię chronić przed prawdą, ale teraz, gdy już wszystko
wiesz… możesz ich poznać. I twoje kuzynostwo, pewnie zobaczycie się w
Hogwarcie. Nie będziesz taka samotna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Jego oczy jaśniały. Długo zmagał się z cieniami
przeszłości, ale teraz ogarnęła go ulga, że wyznał dziewczynce prawdę. Wreszcie
wtoczył na górę swój głaz, a ten nie spadł z powrotem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Lily rozważała wszystko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Są podobni do mnie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Tak, prawie wszyscy rudzi, piegowaci i uparci. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Lily uśmiechnęła się blado, ale zaraz spojrzała uważnie
na mężczyznę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Ale… nie chcę się z tobą rozstawać. Jesteś moim tatą.
Jedynym, jakiego mam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 0cm; margin-right: 0cm; margin-top: 3.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">I wtedy pierwszy raz ujrzała łzę skapującą po policzku
Blaise’a Zabiniego.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin: 3pt 0cm 0cm; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<div style="line-height: 150%;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nigdzie się nie wybieram, Lily.<o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 150%;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: large;"><span style="line-height: 23px;">*</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: large;"><span style="line-height: 23px;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px;">Jak zapowiadałam, miniaturka z okazji Dnia Ojca :) </span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px;">Ostatnimi czasy rozsmakowałam się w miniaturkach ze świata potterowskiego, więc niewykluczone, że to nie ostatni taki dodatek. </span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px;">Nowy rozdział pojawi się niebawem ^^</span></span></div>
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px;"><br /></span></span></div>
Marzycielkahttp://www.blogger.com/profile/12440192000264695269noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-7774923094837967947.post-55805491041207625972017-06-04T09:31:00.001+02:002017-06-04T09:31:34.620+02:00Rozdział VI [Długi małe i duże]<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny nie była przyzwyczajona do spędzania
poranków w domu obcych. Zawsze najlepiej czuła się u siebie, zamknięta w
przytulnych czterech ścianach. Teraz naszło ją osobliwe wrażenie, gdy obudziła
się rano w nieswoim łóżku w pysznie urządzonym pokoju, po wieczorze zwierzeń ze swoim dotychczasowym wrogiem. Czy mogło być dziwniej? Pokręciła głową, ogarnęła w łazience i zeszła
do jadalni, gdzie miała nadzieję coś zjeść. Stół był już przygotowany. Na błyszczących talerzach leżało pieczywo, dżem i plasterki jajka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zabini pił kawę z białej, porcelanowej filiżanki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Dzień dobry — mruknęła Ginny, siląc się
na śmiały uśmiech. Mężczyzna skinął jej głową. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Jakieś skargi co do sypialni? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Spałam jak zabita. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Dziewczyna wolała nie wspominać o swoim
krwistym śnie. Obudziła się z bijącym szaleńczo sercem, ale blask świtu ukoił jej nerwy. Nie pierwszy raz miała koszmar. <i>Trzymaj się logiki, Weasley </i></span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">— powtarzała sobie zawsze w takich chwilach. </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;">Była świadoma, że wczoraj za dużo się nasłuchała, a nocą wyobraźnia
spłatała jej figla. Nie chciała tym martwić gospodarza.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zabini wskazał na talerze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Częstuj się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny rzuciła się na chleb z dżemem.
Posiłki w rezydencji wyglądały jak prawdziwa uczta. Mimowolnie było jej głupio,
że tak wykorzystuje gościnność gospodarza, ale szybko przypomniała sobie, że dla kogoś takiego jak
Zabini to nie stanowiło żadnych wydatków.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Gościsz czasem u siebie dziewczyny? —
spytała ostrożnie, podczas gdy zaczarowany nóż smarował kanapkę marmoladą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nigdy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nawet żeby sprawiać pozory?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ich spojrzenia spotkały się ponad stołem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Ludzie wiedzą, że jestem wyrafinowany i
nie spędzam nocy z byle kim. Parę dziewczyn kręciło się wokół mnie, ale z
oczywistych powodów nie zaprosiłem ich do łóżka — odparł chłodno. Ginny
spuściła wzrok. Zastanawiała się, czy w świetle dnia Zabini żałował tego, jak wiele jej powiedział. Wczoraj niespodziewanie stał się otwartą księgą, dziś znów był cierpki i odnosił się do niej z lekką niechęcią. <i>Dług </i></span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">—</span><i style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;"> </i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;">przeszło jej przez myśl. Zaciągnął u niej dług, a to nigdy nie jest przyjemne. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Pytanie zawisło na jej ustach, ale w końcu go nie wypowiedziała. Skoro Blaise nie powiedział nic więcej, nie zamierzała naciskać. On nie pytał, czy spała z Harrym i w jakich pozycjach. Powinna uszanować tę
sferę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Rozumiem. — Wzięła pierwszy kęs,
pilnując, by dżem nie wylądował niechciany w kącikach jej ust. — Zaczynamy zaraz
po śniadaniu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— A co, chcesz przedtem zagrać w partyjkę
kart? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Tak, Zabini zdecydowanie nie był dziś w humorze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Jaśniejąca kula unosiła się nad ich
głowami, rzucając światło na ukrytą komnatę. Obraz Aureli Zabini dalej leżał
porzucony na ziemi, a Blaise nie kwapił się, by go podnieść. Obydwoje minęli go
bez słowa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— <i>Accio
</i>księga o Bogini Węży — odezwała się bez przekonania Ginny, wyciągając
różdżkę. Oczywiście jej zaklęcie pozostało bez rezultatu. Zabini rzucił jej
pogardliwie spojrzenie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Ty tak na serio?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Chciałam się tylko upewnić. Czasami
najprostsze rozwiązania są najcelniejsze — odgryzła się Ginny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Cóż, nie w tym wypadku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Z rozkoszą czekam na twoje pomysły, jak
się za to zabrać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zabini podszedł do półki i wyciągnął
ostrożnie rękę. Jedna z książek nagle się ożywiła i próbowała go ugryźć, ale
sparaliżował ją rzuconym szybko zaklęciem. Potem przesunął palcem po
grzbietach, aż w końcu wybrał odpowiadającą mu lekturę. Była oprawiona w
czarną, połyskliwą okładkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— „Najmroczniejsze klątwy” — przeczytał
mężczyzna, kartkując księgę. Oczy zabłysły mu z zaintrygowaniem, ale po chwili na twarzy pojawiło się rozczarowanie. — Ciekawe, ale… to nie to. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny prychnęła z satysfakcją. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Co za zaskoczenie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nie mam nastroju na twoje przytyki. —
Zmroził ją spojrzeniem. Skrzyżowała ręce na piersiach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Więc ich nie zaczynaj. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zabini skrzywił, ale zaczął szukać dalej.
Wyciągnął książkę, z której po otwarciu wypełzły cmentarne robaki, a potem tom,
który nawrzeszczał na niego za wybudzenie ze snu i obiecał srogą karę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Błądzimy jak dzieci we mgle —
skomentowała Ginny, pochodząc do towarzysza. — Powinniśmy się podzielić i wspólnie
przejrzeć wszystkie półki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Wydawało się, że mężczyzna chce
zaprotestować, w końcu jednak ustąpił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— W porządku. Ty bierzesz regały po prawej,
ja po lewej. Wszystkie nadające się tytuły połóż na tym stoliczku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Wreszcie jakaś dyscyplina — mruknęła pod
nosem dziewczyna i wzięła się do roboty. Jako auror nauczyła się współpracować
z innymi. Wiedziała, że wspólnymi siłami łatwiej można było osiągnąć cel. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Praca zajęła im kilka godzin. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">W ciemnej komnacie czas płynął inaczej. Ksiąg
wydawało się tylko przybywać, a kamienne ściany komnaty budziły
klaustrofobiczne wrażenie, ale ostatecznie przejrzeli każdy tom, a kilka z nich
odłożyli na stolik. Zabini zaproponował, aby przeszli z tym do salonu, gdzie
jest więcej światła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">A zatem zeszli na dół i rozłożyli księgi na
stole. Jedna z nich jęczała jak potępiona dusza, by oddali ją do ciemności.
Zabini bez wzruszenia przejrzał ją jako pierwszą. Westchnął. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Jest tutaj wzmianka o Bogini Węży. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny uniosła głowę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— I?! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— To tylko suche informacje, podobne do
tych, które przesłała Luna Lovegood. Nic o samym eliksirze. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Szlag! Ale jesteśmy już coraz bliżej!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Trafiona okazała się przedostatnia księga,
która pod wpływem dotyku zmieniała kolor jak łuski kameleona. Na jej okładce widniał
tytuł: „Pradawne istoty”. W środku był cały rozdział poświęcony Andei. Autor
lektury wykonał nawet szkic ołówkiem, przedstawiając Boginię Węży jako dumną i
budzącą grozę. Jej macki poruszały się ohydnie. Ginny kartkowała rozdział, aż w
końcu znalazła to, czego szukała. Wydała z siebie cichy okrzyk. Blaise’owi też
się oczy zaświeciły. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Weasley, mamy to!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Mucha siatkoskrzydła, pijawki, imbir,
żółć pancernika… — czytała zafascynowana Ginny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Wątroba koguta, waleriana, odnogi
pajęcze… — kontynuował Zabini. — Czeka nas sporo pracy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— To jeszcze nie koniec. W drugiej fazie
musimy dodać naszą krew i… — Ginny zatrzymała palec przy ostatnim składniku. —
Merlinie broń, odchody Andei! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Spojrzeli po sobie z przestrachem
pomieszanym z odrazą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Pewnie są w nich substancje trujące dla
potomstwa — stwierdził bezbarwnie Zabini. Zawsze był dobry z eliksirów, więc
Ginny ufała jego osądowi. A jednak jej nagły zapał zamienił się w rezygnację. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Blaise, nawet jeśli ją znajdziemy, nie
wyobrażam sobie, żeby…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— A myślisz, że ja sobie wyobrażam? Ale
tylko tak przeżyjemy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Wiem. — Dziewczyna przejechała ręką po
włosach. — Szlag by to! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Na moje oko przygotowanie tego eliksiru
zajmie nam dwa tygodnie. Mucha musi się dobrze uwarzyć, a waleriana dojrzeć. A
zatem mieścimy się w czasie, pozostałe składniki będziemy w stanie zdobyć w sklepie.
Boginią Węży będziemy martwić się na koniec. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Dobra. — Ginny wyrwała kartkę ze
składnikami. — Polecę na Pokątną i wszystko kupię. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Masz pieniądze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Jej policzki polizało znajome ciepło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nie jestem pewna — stwierdziła dumnie.
Wiedziała, że mucha siatkoskrzydła lub żółć pancernika będą drogie, a jej już
niewiele zostało z pensji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zabini rzucił jej krzywy uśmieszek. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Zapłacę za wszystko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Na pół — upierała się przez zaciśnięte
zęby. Mężczyzna przewrócił oczami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Zawsze byłaś taka przewrażliwiona na
punkcie pieniędzy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Gdybyś musiał walczyć o każdy galeon, też
byłbyś przewrażliwiony. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Ale jestem dżentelmenem i chcę zapłacić
za składniki, które obojgu nam uratują życie. Może być? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny zacisnęła usta i jeszcze przez jakiś
czas się wzbraniała, ale ostatecznie przyjęła plik pieniędzy, który dał jej
Blaise. W końcu to waza jego matki była początkiem ich problemów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Dziewczyna ubrała się do wyjścia, a do
torby spakowała pieniądze i „Pradawne istoty”. Zabini uniósł brwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nie przypominam sobie, bym ci to dawał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— To inna forma zapłaty — wyznała szczerze.
— Za dług, który zaciągnęłam u Luny. Ta księga to skarb, a ona i jej mąż
interesują się magicznymi stworzeniami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— W porządku — ustąpił, ale spoglądał na
nią z zaciekawieniem. — Ty i Lovegood byłyście przyjaciółkami, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Tak, byłyśmy. Teraz… nie wiem, co się z
nami stało. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Blaise uniósł kącik ust, jakby rozumiał.
Potem odprowadził ją do kominka i gdy wzięła w dłoń proszek Fiuu, poradził:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Wróć na kolację. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Pokątna niewiele się zmieniła od czasów, w
których Ginny chodziła do szkoły. Po wojnie zniszczone sklepy odbudowano, a w
miejsce bankrutów pojawili się nowi sprzedawcy. Rynek kwitł. Teraz dziewczyna
na moment znów poczuła się jak jedenastoletnia dziewczynka, przepychająca się
przez tłum czarodziejów i szukająca swojego pierwszego kociołka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Składniki kupiła w kilku różnych sklepach,
aby nie wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń. Największy problem miała z
pijawkami, bo okazało się, że sprzedano cały nakład. Na szczęście w sklepie na końcu ulicy udało jej się nabyć ostatnie sztuki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny poczuła ulgę, mając w torbie niemal
wszystkie składniki, które mogły ocalić jej życie. To prawie tak jak trzymać
Kamień Filozoficzny. Teraz czekała ją bardziej wyzywająca część dnia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Tylko po adresie na liście wiedziała, gdzie
obecnie mieszka Luna wraz ze swoim mężem. Gdy teleportowała się w to miejsce,
okazało się, że jest to drewniany, dwupiętrowy dom nad skutym lodem jeziorem. Był
okrągły i z daleka przypominał zwężający się ku górze tort czekoladowy. Z dachu
niczym świeczka wyrastał dymiący komin. Za płotem rosły różne dziwaczne rośliny,
barwne i wijące się. <i>Typowa Luna</i>. Dziewczyna podeszła niepewnie do drzwi i zapukała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Klamka w kształcie sowy wydłużyła się jak
sprężyna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Kim jesteś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Ginny Weasley. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Sówka powtórzyła jej imię, by dotarła ono
do uszu domowników. Przez chwilę Ginny stała na ganku jak głupia, mając cichą
nadzieję, że jednak nikogo nie ma w domu. Ciało miała jak z waty. A jednak drzwi się otworzyły i pojawił
się w nich mężczyzna. Był wysoki i śniady, o niesfornej czuprynie czekoladowych
włosów na głowie oraz łagodnych, przenikliwych oczach. Uszy miał lekko
szpiczaste, przez co przypominał wyrośniętego elfa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Luna siedzi przy druzgotkach. Prosiła,
żebym otworzył — oznajmił przyjaźnie, chociaż pierwszy raz widział przed sobą
dziewczynę. — Chcesz wejść?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Właściwie to… — Ginny poczuła się
niezręcznie, myśląc o perspektywie wejścia do środka, jakby była bliską znajomą
przychodzą na herbatkę. — Chciałam jej tylko coś przekazać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Śpieszysz się?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nie. — Dziewczyna wzięła głębszy oddech.
— Okej, byłabym wdzięczna, gdybyś mnie do niej zaprowadził. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Jasne, wchodź. A jeśli poczujesz
delikatne ugryzienie, nie przejmuj się. To tylko chobki się z tobą witają. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny weszła do holu, woląc nie pytać, co
to są chobki i dlaczego miałby się z nią w taki sposób witać. Mąż Luny jak
widać podzielał dziwaczne wierzenia swojej żony. Uśmiechnęła się lekko i
zaczęła podążać za jego odwróconymi plecami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Jeszcze się sobie nie przedstawiliśmy —
zauważył mężczyzna. — Jestem Rolf. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Ja Ginny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Luna wspomniała, że niedawno cię
spotkała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Tak, w sumie jestem tu w tej sprawie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Rolf uśmiechnął się i wprowadził ją do
pokoju, sam taktownie zostając na zewnątrz. Znajdowało się tam duże akwarium, w
którym zamiast ryb pływały druzgotki. Luna stała na drabinie i kończyła je
karmić. Bladozielone demony wodne podpływały do powierzchni, posłusznie
sięgając po rzucane glony. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Hej — przywitała się Ginny. Jasnowłosa
dziewczyna obróciła się, a jej brwi uniosły się w górę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nie byłam pewna, czy się nie
przesłyszałam — wyznała pogodnie. — Hej, Ginny! Co cię tutaj sprowadza?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Chciałam ci osobiście podziękować za
pomoc. I akurat natrafiłam na taką książkę. Pomyślałam, że cię zainteresuje. —
Ginny sięgnęła do torby, by wyciągnąć lekturę. Teraz jej okładka miała morski
kolor, dopasowując się do barw otoczenia. Luna wzięła księgę do ręki, a jej
oczy stały się wielkie jak kafle. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Na Merlina, jakie cudowne! Skąd ją masz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nabyłam przypadkiem. Myślę, że to
unikatowa kolekcja. Oczywiście nie musisz płacić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Ginny, gdybyś ty wiedziała, jak Rolf się
ucieszy! — Na chwilę Luna zapomniała o urazach i uściskała koleżankę jak za
dawnych czasów. Ginny poczuła przyjemne ciepło. Pojęła, że dobrze zrobiła,
przychodząc tutaj. Od ulgi aż zaczęła ją boleć głowa. — Rolfie, chodź tutaj! Nie uwierzysz!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Mąż Luny wszedł do środka i zmierzył
niepewnym spojrzeniem obie dziewczyny. Gdy jednak zobaczył tytuł księgi w
rękach żony, zagwizdał z niedowierzania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Niech to dunder świśnie, od dawna
szukałem tego po wszystkich księgarniach!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Wiem, a tymczasem Ginny to wyśledziła! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Teraz mogę wzbogacić swoje notatki! I
twoje artykuły…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nawet mi nie mów, już mnie ręka świerzbi
do pisania!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny słuchała tych przekrzykiwań z
leciutkim uśmiechem na ustach. Ich radość był dla niej miodem na serce, nawet
jeśli w duchu zazdrościła im tej lekkości i miłości. Jednocześnie ból głowy się nasilał. <i>Wytrzymasz, Weasley. </i>A jednak po chwili zrobiło jej się słabo i mdło. Znów nawiedziło ją wrażenie, że jej nogi zrobione są z waty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Upadła na ziemię, a Scamandrowie przerwali snucie
planów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Ginny? — zdumiała się Luna. — Ginny!<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">*</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Znów zakończone w takim momencie, wiem :P</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Verdana, sans-serif;">Jak mówiłam, rozdział wstawiam jeszcze przed sesją. Trzymajcie się! :)</span></div>
</div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
Marzycielkahttp://www.blogger.com/profile/12440192000264695269noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7774923094837967947.post-19793809077181901312017-05-14T09:28:00.000+02:002017-05-14T09:28:09.375+02:00Rozdział V [Żar]<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">Ginny otworzyła oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— Ale mówiłeś…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— Nie wytrzymałem. </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">—</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 23px; text-indent: 17pt;"> Głos mu zadrżał. </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">—</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 23px; text-indent: 17pt;"> To było jak skóra węża, którą zrzucałem, wyjeżdżając z domu i która znów mnie oplatała, ilekroć wracałem. Nie chciałem tak żyć. Kto mógłby tak żyć? Kto, Weasley, kto? </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">Przez chwilę słychać było tylko trzask ognia w kominku. Ginny zrozumiała, że właśnie wkroczyli na ścieżkę, z której nie było powrotu. W końcu zapytała:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— Naprawdę brała kąpiel? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— Skrzat przygotował ją dla nas. — Zabini cały czas trzymał ją w swoich objęciach, nieświadomie wpijając jej palce w ramiona. — To było tego wieczora, gdy wróciłem z interesów ze Szkocji. Mieliśmy spędzić miłe chwile w bąbelkach, tylko syn i matka. To wtedy coś we mnie pękło... Wyciągnąłem różdżkę i rzuciłem zaklęcie. Matka zastygła. Wiedziałem jednak, że wszystko widziała i czuła. Powoli zanurzałem czarami jej ciało w wodzie, aż bąbelki powietrza wypływające z jej ust ustały. Była pięknym trupem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">Ból wbijanych paznokci stał się tak duży, że Ginny musiała się odsunąć. Patrzyła wstrząśnięta na swojego rozmówcę. Po części czuła strach, a po części podziw.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— Jak to możliwe, że aurorzy się nie zorientowali?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— Upozorowałem wszystko tak, że wyglądało jak samobójstwo. Bogata, samotna dama po wielu utratach mężów ma dość życia w złotej klatce i postanawia ze sobą skończyć. Czy to nie znany motyw? </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">— Czy w jego oczach ujrzała cień wstydu? Zabini wiedział, że potrafił być bezwzględny i myśleć na chłodno nawet w obliczu szaleństwa. I teraz ona również o tym wiedziała. <i>Byłby dobrym aurorem albo seryjnym mordercą. </i></span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">— </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 23px; text-indent: 17pt;">Nawet odnaleziono list. Ja zaś wróciłem z wyjazdu niezauważony, dlatego łatwo mi było przekonać aurorów, że dotarłem do domu dopiero po śmierci matki. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— Nie mogłeś po prostu powiedzieć im, co wiesz? Nim było za późno?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— Żeby przeszukali jej głowę i ujrzeli, co mi robiła? Dziennikarze zlecieliby się jak hieny. Nie zdołałbym tego wyciszyć, takie skandale w rodzinach arystokratów budzą najwięcej sensacji. Prędzej bym umarł, niż na to pozwolił. </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">— Wahał się chwilę. </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">— </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 23px; text-indent: 17pt;">Poza tym to ja chciałem mieć tę przyjemność. Po jej śmierci po raz pierwszy poczułem się szczerze wolny… Jak wilk, całe życie więziony w cyrku, któremu teraz wreszcie zdjęto łańcuchy. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;"> — Mówią, że zwierzę, cały czas trzymane w niewoli, nie wie, co zrobić z wolnością </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">— wymsknęło się Ginny. Nie szydziła. Powiedziała to ze smutkiem, przypominając sobie piękne, puste przyjęcie przed paroma dniami. W spojrzeniu Blaise'a przemknął gniew. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;"> — Teraz nawet nie będę miał okazji, by się o tym przekonać, prawda? Jej waza sprowadziła na mnie zgubę. Nawet po śmierci chce mnie dostać!</span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;"> — Nie musi do tego dojść. — Ginny zaskoczył jej własny zapał. Wiedziała, że teraz jeszcze bardziej zależy jej na znalezieniu pomocy. Pomimo wszystkich sprzecznych emocji, wiedziała, że nie ucieknie. — Wymyślimy coś.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">Prychnął. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— Nagle stałaś się optymistką?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— Któreś z nas musi być, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">Ta odpowiedź go zadowoliła. Siedzieli chwilę w ciszy. Ginny ponownie pomyślała o życiu, jakie Zabini musiał tu wieść. Wszyscy z zewnątrz z pewnością mu zazdrościli. Syn bogatej matki, dziedzic szlachetnej krwi, prowadzący wytworne życie, mogący sobie pozwolić na wszystko. <i>Pułapka iluzji. </i>Ta rezydencja pełna była cieni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— Ginny — odezwał się Blaise nagle. Pierwszy raz nazwał ją po imieniu. Jego głos musnął jej skórę niczym chłodny nóż. — Nie boisz się mnie? </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;"> </span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Milczała. Gdyby słuchała głosu rozsądku,
wskoczyłaby do kominka i raz na zawsze zniknęła w płomieniach. A jednak
potrzebowała Blaise'a. Bez niego nie zdołałaby się uleczyć. Poza tym było coś
jeszcze... Poruszał w niej głęboko ukrytą strunę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Jestem mordercą — dodał z autentycznym żalem. — Parę dni temu
omal nie zabiłem ciebie. Czasami myślę, że z moją głową jest coś nie tak.
Szaleństwo, które codziennie wiążę na smyczy, ale które może mnie zniszczyć, gdy
tylko spuszczę je z łańcucha.</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;"> </span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">I Ginny już otworzyła usta, by mu powiedzieć. Stwierdziła, że teraz jej kolej, że powinna to wymówić na głos. O tym, jak bliska była szaleństwa, gdy śmiercionośne zaklęcie dotknęło nie tylko Voldemorta, ale także i Harry’ego. O tym, jak nocą nawiedzały ją koszmary z pola bitwy, pełne wrzasków i bólu. O tym, jak czuła w sobie taką wściekłość, że była gotowa rozerwać gardła wszystkim wokoło.</span></div>
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; text-indent: 22.6666660308838px;"><span style="font-size: 11.5pt; text-indent: 17pt;"> Ale wtem o szybę uderzyły ptasie skrzydła. </span>Mała, biała sowa dobijała się do środka. Blaise nerwowo machnął różdżką, a okno w salonie otwarło się na oścież. Ptak mógł wlecieć i usiąść na ramieniu Ginny. Do jego nóżki przyczepiony został list. </span>Dziewczyna sięgnęła po niego, odwiązując niebieską wstążkę. Czuła na sobie zdumione spojrzenie Zabiniego. Powoli rozwinęła
papier i przeczytała na głos. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Droga
Ginny,<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Stworzenie,
którego szukasz to Andea, zwana Boginią Węży. To mitologiczny, długowieczny
stwór, który przemawia tylko w języku węży. Zazwyczaj żyje w miejscach
podmokłych, takich jak bagna, torfowiska lub ujścia rzek. Rozmnaża się
bezpłciowo, a swoje dzieci chowa we wnętrznościach żywicieli. Dojrzewają one w
ciągu jednego cyklu księżycowego, by potem wydostać się na zewnątrz. Znanych jest kilka przypadków,
w których wychodziły przez usta i pozwalały żywicielowi żyć, ale w większości
rozrywają wewnętrzne organy, kości i skórę. Bogini Węży uważa, że to zaszczyt
móc wychowywać jej dzieci i dać im życie(wywodzi się to jeszcze z czasów
starożytnych). Istnieje nieznana bliżej recepta na eliksir, który zabija
potomstwo w czarodzieju, chociaż jego skutki dalej nie są przyjemne(dziedzina
czarnej magii). <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Bogini
Węży potrafi wtopić się w otoczenie lub zapaść w długi sen. Znane są przypadki
uwięzienia stworzenia w magicznie spreparowanych przedmiotach. <o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">To
tyle, co Rolf miał w notatkach. Mam nadzieję, że pomogłam w zagadce. <o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: right; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Luna<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny drżały lekko ręce. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— To ona — wyszeptała. — Wszystko się
zgadza. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Czyli to nie przekleństwo. — Blaise
uśmiechnął się gorzko, jak zwykle dogłębnie analizując sytuację. — Myślałem, że ukarała nas za to, że ją obudziliśmy.
Tymczasem to nagroda… za zwrócenie jej wolności. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Dziewczyna skinęła lekko głową, ale
właściwie nie obchodziła ją psychologia istoty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Słyszałeś? Są przypadki, w których
żywiciel przeżył! A nawet jeśli nie, istnieje eliksir! — ożywiła się. Wreszcie
mieli jakieś konkretne informacje. <i>Kocham
cię, Luna — </i>przeszło jej przez myśl. Przyjaciółka nawet nie wiedziała, jak bardzo im pomogła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Musimy przekopać komnatę matki —
stwierdził Zabini. W nim również pojawiło się ziarnko nadziei. Wyglądał znacznie lepiej niż parę chwil temu. — Jeśli tam nie
znajdziemy przepisu, równie dobrze możemy szukać nieśmiałka w gąszczu
drzew. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny odetchnęła, wciąż ściskając list od
Luny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Skoro to cykl księżycowy, mamy niecały miesiąc. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Ciekaw jestem tylko, ile warzy się sam eliksir.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Zabini, proszę, nie zabijaj tego światełka nadziei. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— No dobrze. — Mężczyzna potarł skronie. Czuł
się lepiej na duchu, ale dalej był osłabiony. — Masz ochotę na lampkę wina?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny zamrugała zdumiona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Teraz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Obawiam się, że dziś na nic więcej nie będzie mnie już stać. </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;"> </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">— Rzucił jej znaczące spojrzenie.</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;"> </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">— </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;">To nie żaden podstęp. Chciałem być jedynie miły, jakoś uczcić ten mały sukces. I... podziękować.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny nie musiała pytać za co. Skinęła więc
ochoczo głową i posłała mu lekki uśmiech. Po prawdzie, ona również była zmęczona
rewelacjami tego wieczora. Przez wyznania o chorej obsesji matki przeszli do morderczych skłonności Zabiniego, a skończyli na rozwiązaniu tajemnicy istoty z wazy. Nie mogło być już dziwniej. </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;"> </span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zabini pstryknął, a w salonie znów pojawił
się długouchy skrzat. Hermiona zapewne sprzeciwiałaby się służalczemu
traktowaniu magicznych stworzeń, ale Ginny uważała, że taki po prostu jest
świat. </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;">Dziewczyna wykorzystała czas oczekiwania, żeby
napisać szczere podziękowania dla Luny i przypiąć list do nóżki sowy. Po chwili biały ptak wyleciał na zewnątrz.</span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Tymczasem skrzat wrócił z dwoma kieliszkami czerwonego wina. Ginny już siedziała w fotelu naprzeciwko Blaise’a i z lubością wzięła
pierwszy łyk. Była zdziwiona własnym zachowaniem, bo będąc sam na sam w wielkiej rezydencji
arystokraty i zabójcy własnej matki, powinna czuć się zgorszona lub skrępowana. A jednak jej serce
wypełniała tylko jakaś ulga. Zabini w milczeniu pił ze swojego kieliszka, ale
również nie sprawiał wrażenia, że obecność dziewczyny jest mu nie na rękę.
Teraz naprawdę byli w tym razem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Aby podtrzymać atmosferę, Ginny postanowiła
się odezwać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Czyli dla ciebie Hogwart również był domem? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Tak. Wreszcie mogłem się uwolnić od tego
szaleństwa. — Blaise spoglądał zamyślony w ogień. — Przyjaźniłem się z Malfoyem
i Pansy, ale moim najlepszym przyjacielem stał Tom Hawkins. Jest starszy o rok.
Rozumieliśmy się bez słów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny stłumiła śmiech. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Słyszałam o nim. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Muszę przyznać, że zaskoczyło mnie twoje
pojawienie się tutaj z jego kuzynem. — Mężczyzna zerknął na nią chytrze. —
Niech zgadnę: amortencja?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Tak, ale w stosownej ilości. — Ginny
rzuciła mu najbardziej niewinne spojrzenie, na jakie mogła się zdobyć. — Nie
chciałam, żeby się do mnie kleił. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Po ustach Zabiniego przeszedł cień
uśmiechu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Z tego co pamiętam, wcześniej nie
musiałaś uciekać się do eliksirów miłości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Coś sugerujesz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nic, czego sama nie wiesz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Teraz Ginny była naprawdę zaskoczona.
Pomyślała o głupiej plotce, którą na piątym roku puściły dziewczyny po
pierwszym spotkaniu Klubu Ślimaka. Według niej zimny i napuszony Blaise Zabini
miałby się interesować biedną zdrajczynią krwi. Idiotyzm. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zmrużyła oczy, czując delikatne rumieńce na
policzkach. <i>To od wina.</i> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Ty chyba nie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— A jeśli tak? Oczywiście nie bierz tego do
siebie, Weasley. — Zabini machnął ręką. — To było tylko lekkie zaintrygowanie.
Nie widziałbym cię w roli mojej partnerki na bal, a co dopiero dziewczyny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Więc co cię we mnie intrygowało? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Spojrzał na nią jeszcze raz, jakby widział
ją pierwszy raz w życiu. Coś w jego wzroku paliło skórę Ginny, przyśpieszało
jej tętno i budziło podniecenie na dole brzucha. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Byłaś taka… żywa — wyznał cicho Blaise. Dziewczyna
zamrugała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Żywa?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Wszędzie cię było pełno. Zawsze głośno
się śmiałaś, popisywałaś się na meczach, twardo głosiłaś swoje przekonania. Pochodziłaś
z biednego domu, a jednak miałaś w sobie tyle życia i pasji. Wyobrażałem sobie,
że tak wygląda szczęście. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny wzięła porządny łyk wina. Czy
naprawdę taka była? Czy to odbicie mogło być prawdziwe?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Cóż, jak widzisz, teraz już nie jestem tą
radosną dziewczyną. Wojna mnie zmieniła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Ach tak, Wybraniec i jego bohaterska
śmierć. Nie mówię, że nas nie ocalił, ale… zawsze mnie zastanawiało, dlaczego
tak go kochałaś. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Teraz będziemy rozmawiać o moich
miłosnych sprawach?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Dlaczego nie? Ja opowiadałem ci gorsze
rzeczy. Pomówmy dla odmiany o miłości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Dlaczego? — Ginny spojrzała z zamyśleniem
w swoje odbicie w do połowy opróżnionym kieliszku. Mówienie o tym nie było
łatwe, ale wiedziała, że Zabiniemu należała się szczerość. — Był moim
bohaterem. Kiedy dziennik mnie omamił i porwał do Komnaty Tajemnic, on zszedł w
ciemności zamku, by mnie ocalić. Małe dziewczynki nie zapominają takich rzeczy.
Harry zawsze był życzliwy, szczery, troskliwy. Teraz zastanawiam się, czy nasz
związek przetrwałby w przyszłości. Czy nie skończylibyśmy jako para milczących,
rozczarowanych sobą staruszków. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zabini parsknął cichym śmiechem. Ginny
rzuciła mu karcące spojrzenie. Właśnie powiedziała na głos coś, z czym od wielu
miesięcy zmagała się w głowie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— No co?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nic. Podoba mi się twoje pojęcie miłości.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny znów poczuła te niedorzeczne rumieńce.
Jej kieliszek był już prawie pusty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Dzięki za wino i pogawędkę, ale robi się
późno — coś kazało jej powiedzieć z lekkim, przepraszającym uśmiechem. — Chyba powinnam już
wracać i dać ci odpocząć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Możesz zostać tutaj, jeśli chcesz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zabini nie drwił. Patrzył na nią ze
spokojnym, życzliwym przyzwoleniem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny była niezmiernie zdumiona, ale po
chwili zastanowienia uznała, że tak będzie praktyczniej. Przynajmniej od rana
będą mogli zacząć poszukiwania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— W porządku. — Uśmiechnęła się wyzywająco.
— Skoro sam proponujesz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zabini wstał, ignorując zaczepkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Pokażę ci wolny pokój. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny brała kąpiel. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Wanna była duża i luksusowa. Kran pokrywała
rzeźbiona ławica ryb, a na półce stało mnóstwo olejków. Dziewczyna mogła w
spokoju wyciągnąć nogi i zrelaksować się w ciepłej, pachnącej wodzie. Jej włosy
unosiły się na powierzchni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">W pewnej chwili Ginny złożyła ręce, by
nabrać wody i orzeźwić nią twarz. Nagle zamarła. Ciecz w jej dłoniach zmieniła
barwę na szkarłat. Cała woda, wypełniająca wannę, przybrała postać krwi.
Dziewczyna wrzasnęła i próbowała wstać, ale nie była w stanie się poruszyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Nagle w łazience pojawił się Blaise. Był
nagi i patrzył na nią z mroczną satysfakcją. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Zabini, pomóż mi!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Umieraj, suko. Umieraj, mamusiu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Krwista kąpiel rzeczywiście wciągała ją do
środka jak bagno. Linia wody sięgała coraz wyżej. Dziewczyna nie mogła już
oddychać. Jej śliskie ręce na oślep wodziły po krawędzi wanny. Udawała się w
ciemność, z której nie było już powrotu. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: large; line-height: 150%;">* </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Mrocznych sekretów ciąg dalszy :P</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Mam nadzieję, że przed sesją uda mi się wrzucić jeszcze jeden rozdział. </span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
Marzycielkahttp://www.blogger.com/profile/12440192000264695269noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7774923094837967947.post-53187900434054860642017-04-21T12:30:00.001+02:002017-04-21T19:46:09.982+02:00Rozdział IV [Ulubieniec matki]<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zabini nie odzywał się przez trzy dni.
Ginny zaczęła się trochę niepokoić, ale musiała przyjąć, że mężczyzna robi
wszystko, co w jego mocy, by złamać zabezpieczania matki. Był sarkastyczny i pełen gniewu, ale nie można mu
było odmówić determinacji. Dziewczyna pamiętała, że już w szkole uchodził za
zdolnego czarodzieja. Slughorn nie raczył o tym zapomnieć podczas spotkań Klubu Ślimaka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Przez czas oczekiwania Ginny przemogła swoją niechęć
do lektur i udała się do biblioteki na Pokątnej. Był to kwadratowy budynek o nieco starodawnej, piaskowoszarej fasadzie, którego dach podtrzymywały kolumny. Hermiona zapewne powiedziałaby, że to niczym piramida strzegąca sekretów wiedzy, ale Ginny biblioteka przypominała bardziej zakurzony szkielet. W środku panowała cisza przerywana jedynie szelestem kartek. Dziewczyna zerknęła podejrzliwie na bibliotekarkę, porządkującą leniwie papiery w biurku. <i>Lepiej zachować ostrożność. </i>Ginny<i> </i>przeszła się zatem między regałami, od czasu do czasu biorąc do ręki książki o obiecującym tytule. Szukała czegoś o magicznych,
niebezpiecznych stworzeniach i choć wgłębiała się w treść znacznie gorliwiej niż podczas nauki w Hogwarcie, nigdzie nie znalazła opisu istoty, która
przypominałaby tą z wazy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Po godzinie poszukiwań rozczarowana Ginny właśnie próbowała
wcisnąć ostatnią książkę na miejsce, gdy usłyszała za sobą:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Ginny! Czy to ty?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Znała ten głos. Jego właścicielka miała
długie, mysie włosy, błękitne oczy pełne rozmarzenia, a na głowie osobliwy, pomarańczowy
kapelusz. To zdumiewające, ale przez te trzy lata Luna Lovegood w
ogóle się nie zmieniła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny mimowolnie się uśmiechnęła, ale zaraz
poczuła lekkie skrępowanie. Dawno nie rozmawiała z Luną. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Hej! — odezwała się życzliwie. — Co ty tu
robisz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Rolf chciał, żebym wypożyczyła mu jedną
książkę. Nic wielkiego, taka przyjemna lektura na nudne, zimowe wieczory. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— A kim jest Rolf?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Ty nic nie wiesz? — Twarz Luny rozjaśnił
uśmiech. — Rolf to mój mąż! Pobraliśmy się we wrześniu. Teraz jestem Luną
Scamander!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Och. — Ginny jakby zapomniała, że ludzie
jeszcze się zakochują i pobierają. Niezgrabnie chwyciła dziewczynę za ręce. —
Gratuluję! To naprawdę wspaniała… Powiedziałaś Scamander?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Luna dalej stała niewzruszona i pogodna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Owszem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— To nazwisko brzmi znajomo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Jego dziadek był autorem podręcznika do Opieki
nad Magicznymi Stworzeniami i wielkim wynalazcą. Rolf również interesuje się
fantastycznymi zwierzętami. Mamy w domu…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Serce Ginny zabiło o ton szybciej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Luna, posłuchaj, miałabym do ciebie
wielką prośbę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Prośbę? — Głos jasnowłosej dziewczyny
jakby lekko oziębł. Ginny wiedziała, że nie zasłużyła na pomoc. Pierwsza
przestała się odzywać, a przecież kiedyś były z Luną nierozłączne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Jak na ironię losu, to Weasley zaczęła tę
znajomość. Pewnego dnia była świadkiem, jak grupka starszych Ślizgonów zaczepia na
korytarzu chudą, myszowłosą dziewczynkę. Przezywali ją wariatką i szydzili z
jej butów z pomponami. Ginny zainterweniowała. Chłopcy wydawali się bardziej zaskoczeni
niż przestraszeni, ale dla świętego spokoju odeszli, nie chcąc zbiegowiska. Wówczas Weasley pierwszy
raz ujrzała te duże, niepewne, przeszywające oczy. Widziała w nich odbicie
własnego strachu i samotności, jakie czuła na pierwszym roku, będąc nęcona
przez dziennik. Być może to dlatego zawsze broniła Luny, chociaż dziewczyna
nieraz wpadała na dziwaczne pomysły albo bywała irytująco spokojna w obliczu
niebezpieczeństwa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Teraz Ginny zrozumiała, że potraktowała
Lunę jak zwierzątko-znajdę, które najpierw przygarnęła i tuliła, by potem
wyrzucić je, gdy własne życie ją przytłoczyło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Uśmiech spełznął z jej obsypanej lekkimi
piegami twarzy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Tak, wiem, że nie powinnam cię o to
prosić. Każda ma teraz własne życie i problemy. Ale naprawdę mi na tym zależy.
Jeśli chcesz, zapłacę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nie chcę twoich pieniędzy, Ginny. Po
prostu… tak nagle zniknęłaś. — Na twarzy Luny odbił się żal. — Chciałam ci
pomóc. Pokazać, że po stracie Harry’ego jeszcze nie wszystko musi być złe, bo mimo bólu życie jest piękne i zaskakujące. Sama wiem o tym najlepiej! Ale nie
dałaś mi szansy, nie dopuszczałaś do siebie. Kiedy ostatni raz byłaś w Norze?
Czy wiesz, że z twoim ojcem jest coraz gorzej?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Lepkie palce sumienia zacisnęły się Ginny
na gardle. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Wybacz, ale to tylko i wyłącznie moja
sprawa, kiedy odwiedzam rodzinę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Oczywiście. — Luna patrzyła na nią
chłodnymi, jasnymi oczami. Jednak trochę się zmieniła. Małżeństwo wydobyło z
niej kobietę, dojrzałą i dumną. — Co to za prośba? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Potrzebuję wiedzieć jak najwięcej o pewnym stworzeniu. Od pasa w górę przypomina kobietę, a na dole ma wężowate macki.
Także mówi w języku węży. — Ginny wiedziała, że brzmi to co najmniej dziwnie. —
To… taka zagadka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Luna przez chwilę patrzyła na nią ze
zdumieniem, a potem skinęła głową. W imię dawnej przyjaźni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny udała się do rezydencji Zabiniego,
gdy tylko otrzymała jego patronusa w postaci wilka. W normalnych
okolicznościach kazałaby mężczyźnie trochę poczekać </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">na siebie</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;">, by nie wyjść na
desperatkę… ale co się oszukiwać? Była desperatką, a oni nie mieli czasu do
stracenia.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Kiedy wyszła z kominka w salonie i
otrzepała się z drobinek pyłu, uderzyło ją, że czekający w fotelu Blaise wygląda
strasznie. Był zgarbiony i zmęczony. W jego przekrwionych oczach tkwił jakiś cień.
Nie przypominał już tego śmiałego, dumnego arystokraty. Coś w nim kojarzyło się
dziewczynie ze zranionym zwierzęciem. Wilkiem z podkulonym ogonem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Dobrze się czujesz? — spytała niepewnie.
Wzięłaby to za skutki przekleństwa wężowatej istoty, ale przecież ona sama
jeszcze nie czuła się najgorzej. Nie wierzyła, że mężczyzna ma delikatniejszy
organizm. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— W porządku — odparł głucho. Dwa palce lewej ręki miał obwiązane bandażem. Niechętnie unosił na nią wzrok. — Złamałem zaklęcia
zabezpieczające. Skrzat cię zaprowadzi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— A ty?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Ja… muszę odpocząć. Tylko chwilę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny podeszła do jego fotela, kładąc ręce
na biodrach. Przyjaciele mówili jej, że ten gest upodabnia ją do matki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Zabini, co się dzieje? Czy złamanie
zaklęcia kosztowało cię tyle wysiłku?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nie twoja sprawa — syknął. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Tak się składa, że moja, bo umieramy
razem! Czy ci się to podoba czy nie, te stwory w końcu unicestwią nas obydwoje!
A może chcesz urodzić piękne, wężowate dziecko?! Byłeś Ślizgonem, więc pewnie
ci to odpowiada! — Ginny wzięła oddech, zdając sobie sprawę, że jej gniew
poszedł za daleko. Spokojniej dodała: — Myślałam, że mamy rozjem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zabini patrzył na nią z mieszanką zdumienia
i ponurości. W końcu przymknął oczy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Po prostu tam idź. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Jak na zawołanie na pięknym, karmazynowym
dywanie pojawił się skrzat domowy o niezwykle długich uszach. Pokłonił się Ginny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Za mną, panienko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Dziewczyna nie miała innego wyboru, jak go
posłuchać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Skrzat zaprowadził Ginny na piętro, gdzie
korytarz kończył się pustą powierzchnią. Stworzenie jednak przejechało po niej
ręką, a w ścianie pojawiły się drzwi. Zostały na nich wyryte jakieś czarne
litery w języku, którego dziewczyna nie znała. Gałka była zmiażdżona, zapewne
po tym, jak Zabini złamał czar zabezpieczający. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Skrzat zniknął, a Ginny weszła do środka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">W pomieszczeniu było ciemno, więc dziewczyna
zapaliła różdżkę. W jej miękkim blasku ujrzała gabloty z różnymi podejrzanymi
artefaktami, których pewnie nie powstydziłby się sklep „Borgin & Burkes”.
Były tam złudnie błyszczące naszyjniki, zasuszone palce, amulety o twarzach
wykrzywionych demonów i puchary w kształcie czaszki. Okazy przerażające i
orientalne. Matka Blaise’a niczego sobie nie żałowała. Ginny aż palce
zaświerzbiły, aby to zarekwirować i pokazać w Biurze Aurorów, wiedziała jednak,
że to nie jest dobry moment. Spojrzała dalej — za gablotami stała półka pełna
zakurzonych ksiąg. Niektóre zdawały się drzemać albo wydawać ostrzegawcze
prychnięcia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ale tym, co najbardziej zwróciło uwagę Ginny,
był wiszący na ścianie obraz w ciężkiej ramie. Ktoś obrócił go tyłem, jak w niektórych
tradycjach robiło się z portretami zmarłych. Dziewczyna stanęła na palcach i
ostrożnie zwróciła go w swoją stronę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Dzieło sztuki przedstawiało piękną,
ciemnoskórą kobietę siedzącą w swobodnej pozie na kanapie. Postać nosiła jedwabną, śnieżnobiałą suknię, a jej ramiona okrywało brązowe futro. Włosy miała
długie, falowane i czarne jak krucze pióra, usta duże i zmysłowe, a oczy niczym
szmaragdowe płomienie. Nic dziwnego, że złowiła w swoją sieć tylu mężczyzn. Pod
obrazem widniał złocisty napis „Aurelia Zabini”. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Namalowana matka Blaise’a zauważyła wzrok
Ginny i poruszyła się z rozdrażnieniem na kanapie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Kim jesteś, rudowłosa pannico? Co robisz
w mojej prywatnej komnacie?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Szukam czegoś, co mogłoby mi pomóc —
odparła szczerze Ginny. — Wiesz może coś o swojej wazie i tym, co było w niej
ukryte?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Dama zmrużyła oczy i machnęła upierścieniowaną
ręka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nic ci nie powiem!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Dziewczyna powstrzymała chęć uderzenia
płótnem o ścianę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Mam zawołać Blaise’a? Z nim chętniej
będziesz rozmawiać? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Ach, Blaise. Mój kochany syn. — Aurelia
Zabini przesunęła językiem po wydatnych wargach, niczym kotka oblizująca się na widok myszy. —
Był już tutaj, ale nie chciał słuchać swojej biednej, opuszczonej matki. Kazał
mi się zamknąć, uwierzysz w to, ruda wiedźmo?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny zmarszczyła brwi. Wcześniej Zabini
wyrażał się o swojej rodzicielce z uczuciem i szacunkiem. Denerwował się, gdy
mówiła o niej złe słowo. Dlaczego więc teraz był tak szorstki?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Dlaczego nie chciał cię słuchać?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Czy ty jesteś jego dziewczyną albo, co
gorsza, żoną? — zmieniła nagle temat kobieta. Teraz patrzyła na Ginny z
niesmakiem w pięknych, lśniących oczach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Dziewczyna prychnęła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Oczywiście, że nie. My tylko… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Bo wiesz, nie sądzę, by kiedykolwiek
obdarzył jakąś kobietę większym uczuciem niż mnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny nie podobał się uśmiech, jaki
zagościł na jej namalowanych ustach. Poczuła się też w jakiś sposób dotknięta. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Dlaczego tak mówisz? Myślisz, że po
twojej śmierci nie zdoła się podnieść? Że już zawsze będzie żył przeszłością? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nie. — Teraz uśmiech Aurelii był już tak
szeroki, że wyglądał nienaturalnie na jej pięknym obliczu. W oczach zabłysło
okrucieństwo. — Twierdzę tylko, że za każdym razem, gdy zbliży się w łóżku do
jakiejś dziewczyny, będzie widział moją twarz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny upuściła obraz, który z hukiem
wylądował na zakurzonej podłodze. Zza płótna rozbrzmiewał przytłumiony śmiech.
W komnacie czekały księgi pełne wiedzy i ratunku, ale teraz dziewczyna
zostawiła to wszystko, zbiegając na dół. <o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zabini niezmiennie siedział w swoim fotelu,
rozwiązując i zawiązując luźne pasemko opatrunku. W międzyczasie skrzat
rozpalił ogień w kominku, który rzucał tańczące cienie na blade ściany i bogate
meble z ciemnego drewna. Za oknem zapadł zimowy, przyprószony śniegiem wieczór. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny przystanęła po biegu przez połowę
domu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">W jej głowie wrzało od pytań, ale gdy
spojrzała na wymęczoną postać mężczyzny, słowa zamarły na jej ustach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Co ona ci zrobiła? — wydusiła w końcu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Blaise zacisnął szczęki, ale zdołał unieść
na nią wzrok. Ginny zaczęła się zastanawiać, czy nie zrobił tego specjalnie. Był zbyt dumny i zamknięty w sobie, aby zacząć temat, dlatego wysłał ją do tamtej
komnaty, dobrze wiedząc, że odwróci obraz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Moja matka była piękną kobietą i
przyciągała wiele męskich spojrzeń, ale z jakiegoś powodu, gdy już się nimi
znudziła, to mnie lubiła odwiedzać w sypialni — zaczął Zabini twardym,
rozgoryczonym głosem. Oczy wpatrywały się pusto w ogień. Zaciskał ręce. — Byłem
jej ulubionym zwierzątkiem. Taki młody i niewinny. Posłuszny syn. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny pomyślała o wspomnieniu,
które unosiło się na obrzeżach jego umysłu, gdy sprawdzali sobie pamięć. Skulony, wystraszony chłopiec i
damska ręka wyciągająca się po niego. Jak mogła wcześniej tego nie skojarzyć? I
teraz to jego wykończenie… Mogła się założyć, że komnaty strzegł cień matki. Złamanie
zaklęcia kosztowało go zmierzenie się z demonami przeszłości. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Jak długo?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zabini uniósł lekko brwi, jakby zdumiony,
że jeszcze nie skapitulowała. Ale mówił do Ginny Weasley, dziewczyny, która
również sporo przeszła w życiu.</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;"> </span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nie jestem pewien, czy chcesz to
usłyszeć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Jako auror słyszę różne rzeczy. — Jej mina złagodniała. — Ale to nie jest przesłuchanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Skinął głową, choć jego oczy jeszcze
bardziej przypominały ciemnozielone otchłanie. <o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Zaczęło się, gdy miałem jakieś dziesięć
lat. Przyszła do mnie po przyjęciu, nie pamiętam już jakim, tyle ich było w tym domu... Była lekko podchmielona i powiedziała, że nie chce spać sama. Przesunąłem się gorliwie, żeby zrobić jej miejsce w łóżku. Matka była dla mnie wtedy zachwycającą, ale niedostępną istotą. Niemal jak posąg, idealny i zimny. Większość czasu spędzała w swoich pokojach albo na spotkaniach czarodziejskiej śmietanki towarzyskiej. Dla mnie wynajęła opiekunkę, ale to nie to samo. Cieszyłem się zatem z rzadkich chwil, jakie dzieliliśmy. Tej nocy nie tylko położyła się obok mnie, ale również objęła mnie ciepłym ramieniem, a drugą ręką łagodnie przeczesywała mi włosy. W pewnym momencie jej dłoń zsunęła się niżej. I niżej. Nie rozumiałem wówczas, co mi robi. Czułem jedynie, że ten dotyk jest inny, nie troskliwy, matczyny, tylko... </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">—</span><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;"> Zamilkł na moment, jakby zabrakło mu powietrza. Istotnie, na jego czole wystąpiła żyła, jak gdyby naprawdę walczył o oddech. Ginny go nie poganiała. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;"> — Potem to się zdarzało częściej. Gdy byłem
starszy, zacząłem się buntować. "Mamo, to boli", mówiłem,
"przestań", "nie chcę tego". Wtedy dostawałem w twarz. Sam cios nie był najsilniejszy, ale mama często nosiła pierścienie. One potęgowały ból. "Czy ja cię
krzywdzę? Blaise, powiedz mi, czy moje pieszczoty, które pochodzą z głębi serca,
są dla ciebie nieprzyjemne?". Innym razem dodawała: "Mamy tylko siebie, skarbie. A
ja cię kocham tak, jak nigdy żadna kobieta cię nie pokocha. Jesteś mój".
Wtedy moja wola walki słabła. Miała rację. Była moją matką, która miała dużo
pieniędzy, ale brakowało jej szczęścia do mężczyzn. Zawsze ją rozczarowywali.
Tak jak mój ojciec. Nigdy go nie poznałem, chociaż prawdopodobnie był jej
drugim mężem, którego pozbyła się niedługo po moich narodzinach. Potem związywała się z kolejnymi, ale widocznie nie dawali jej tego, czego chciała. Tylko ja jej pozostałem. Byłem kimś, do kogo zawsze mogła się
przytulić w zimne noce, komu zawsze mogła okazać swą miłość. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;"> Ginny zaswędziała skóra. </span><i style="font-family: verdana, sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;">Szaleństwo </i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">—</span><i style="font-family: verdana, sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;"> </i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;">przeszło jej przez głowę. </span><i style="font-family: verdana, sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;">Stoję tutaj i słucham szaleńca. </i><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;">Ale gdy już zdawało się, że Blaise zupełnie odpływa w obłęd wspomnień, jego twarz stężała i wygładziła się, jakby tafla jeziora znów stała się niezamącona. Wrócił Zabini, jakiego znała. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;"> —</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;"> I przez długi czas się na to zgadzałem. </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">—</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;"> wypluł z pogardą. </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">— </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">Byłem samotny ze swoją prawdą. Pięciu przybranych ojców, jakich miałem, było różnych, ale żaden z nich by mi nie uwierzył. Ich żona miałaby szukać pocieszenia w ramionach własnego syna? To potwarz! Kłamiesz, paniczu Zabini. Szkoda, że każdy z nich już gryzie piach. Ich pieniądze i elokwencja nie pomogły, by zmiękczyć serce mojej matki. Nie żałuję ich. Nigdy zrozumieli, kim ona była.... Od tego wszystkiego mogłem uciec tylko w Hogwarcie. Ale nawet tam nikt nie znał prawdy. Przyjaciele ze Slytherinu by nie zrozumieli. Odsunęliby się ode mnie i nazwali chorym. Nie wyobrażasz sobie, jak trudno było opowiadać na pytania Slughorna podczas Klubu Ślimaka i nie zdradzić, co czuję naprawdę. A jednak nauczyłem się grać. Byłem zimny i opanowany na zewnątrz, a pogrzebany w środku.</span><br />
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4pt; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><o:p></o:p></span></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny zdała sobie sprawę, że ogarnia ją mieszanina współczucia i złości. Ta historia przypomniała jej o widmowym Tomie Riddle'u, o tym, jak ją wykorzystał i omotał, pozostawiając krwawy ślad na jej dzieciństwie. Tylko że jej dzięki wsparciu rodziny i przyjaciół udało się z tego wyrosnąć.</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;"> Stała się inną osobą. Przeszła ze stadium ofiary do protagonistki. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— A ty chroniłeś ją przed władzami? —
wybuchła. — Tę chorą żmiję? Powinna sczeznąć w Azkabanie! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Spojrzał na nią, a w jego szmaragdowych
oczach zatańczyło światło kominka. Nie takiej reakcji się spodziewał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Dlaczego się przejmujesz, Weasley?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— A dlaczego ty mi o tym opowiedziałeś? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Dobre pytanie. </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">— Uśmiechnął się gorzko.</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;"> </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">— Może boję się, że </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;">niebawem obydwoje umrzemy i
nie chcę zabierać tego sekretu do grobu? Może liczę, że zrozumiesz...? Nie wiem. Zrób z tą wiedzą, co
chcesz.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny stała chwilę w ciszy, czując, jak
ciepło kominka liże jej plecy. Sądziła, że to ona miała gównianie życie z
opętaniem przez wspomnienie, utratą wyśnionego chłopaka i kochającego brata. Z
utratą celu. A Blaise… co prawda w Hogwarcie zawsze wydawał </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">jej się </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;">cichy,
milczący, nieodgadniony. Rzadko się uśmiechał lub okazywał innym ciepło. Ale
winą za to obarczyła jego ślizgońską naturę. Kto mógłby się spodziewać?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">W końcu podeszła do mężczyzny i położyła mu dłoń na ramieniu. Tym razem z większą pewnością i
wyczuciem. Minęło już sporo czasu, odkąd okazała </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">komuś</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;"> </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;">czułość. Zabini
wzdrygnął się i chciał strzepnąć jej rękę, gdy wtem ona pochyliła się nad nim.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">I pocałowała go. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Nie dlatego, że coś do niego czuła, chciała
wzbudzić w nim pożądanie albo sprawdzić, czy zdoła przełamać widmo jego matki. Zrobiła to, by na chwilę poczuł, że nie jest sam. By ciepłe, stykające się ze sobą wargi roztopiły to przerażające uczucie samotności.
Wiedziała, że dobrze postąpiła, kiedy Blaise przyciągnął ją lekko do siebie i
zanurzył palce w jej rudych włosach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Zabiłem ją — wyszeptał nagle tuż przy uchu
Ginny. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: large; line-height: 150%;">*</span></div>
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;">Wreszcie jestem :) Rozdział sporej długości, która mam nadzieję, że wynagrodzi wam rzadkie dodawanie postów. Co do treści </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 150%; text-align: justify; text-indent: 22.6666660308838px;">—</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;"> wiem, że jest ciężkostrawna i że wkraczamy na mroczne obszary tej historii, ale od początku taki był zamysł. Jeśli mam być szczera, to jeden z moich ulubionych rozdziałów. Ale sporo się przy nim namęczyłam :P </span></span></div>
</div>
Marzycielkahttp://www.blogger.com/profile/12440192000264695269noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-7774923094837967947.post-60748867889569874362017-03-18T20:37:00.001+01:002017-03-18T20:43:00.022+01:00Rozdział III [Pakt]<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">Ginny jęknęła cicho. To było jak rozłożenie nóg przed nieznajomym, tylko bardziej intymne i bolesne. Zabini wdzierał się w bariery jej prywatności, w głąb jej myśli i uczuć. Jako auror nauczyła sobie z tym radzić, nigdy jednak nie sprawiało jej to przyjemności. Faktycznie, szukanie nie zajęło Blaise’owi wiele czasu. Odnalazł wspomnienie z wczorajszego wieczora.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">Znów stali w kamiennej komnacie z wazą pośrodku. Naczynie pękło, w obłokach zieleni wypełzła wężowata istota. Zasyczała niezrozumiałe dla nich słowa i przyciągnęła ich mackami. Oczami Ginny widać było, jak Zabini zostaje pocałowany przez monstrum, a potem pada na ziemię. Teraz kolej na dziewczynę. Wężowe wargi, rozchylone w triumfie ślepia i przekleństwo… Ginny z zeszłej nocy, Ginny w różowej sukni, zakrztusiła się, a w jej ustach zniknął ogon małego węża. Potem ona również straciła przytomność. Ostatnim przebłyskiem jej pamięci był obraz pełzającego, uciekającego stwora.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">Lecieli teraz przez ciemność. Mroczny, zimny tunel. Po bokach zaczęły migać obrazy, refleksy światła, jak świetliki w nocy. Ginny poczuła dziwne otępienie. Nie próbowała walczyć, kiedy pognali w stronę błysków. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">Mała, piegowata dziewczynka biegła przez słoneczną łąkę. Chłopcy o rudych czuprynach szczerzyli zęby, gdy mama nie patrzyła. Tiara Przydziału wykrzykująca triumfalnie nazwę Domu Lwa. Samotny lot nad zasnutym poranną mgłą boiskiem do quidditcha. Zgrzany po meczu Harry łapiący ją z otwartymi ramionami, pocałunek zwycięstwa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">Sceny zblakły. Zabini się wycofał. Po chwili znów znajdowali się w jego rezydencji, trzymając się za ręce. Ginny z oburzeniem cofnęła swoją.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— Po co tam zaglądałeś?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— To nie moja wina. — Patrzył na nią uważnie, bez skruchy. — Sama chciałaś mi to pokazać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— Słucham?! To moje prywatne wspomnienia, dlaczego miałabym je pokazywać takiemu obślizgłemu gadowi jak ty?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— Zabawne porównanie. — Zabini zacisnął pięść, by ukryć, że drży mu ręka. — Mniemam, że widziałaś też wcześniejsze wspomnienia. To wężowe monstrum i…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;"> Ginny wróciła na ziemię. Znów przeszył ją dreszcz. A zatem to prawda. Rzeczywiście obudzili potwora, a on wepchnął im w usta… Zagnieździł w nich…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">Dziewczyna przytknęła dłoń do warg, mając wrażenie, że zaraz zwymiotuje. Zabini też wyglądał blado.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— To coś, czymkolwiek było, uciekło — wyszeptała drżąco. Mężczyzna skinął znużony głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— Myślę, że tak. Rano kazałem skrzatom przeszukać cały dom. Ani śladu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">Mimo tego Ginny nie czuła się ani trochę bezpieczniej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— Jeśli to ucieknie w świat…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— Co mnie obchodzi zasrany świat?! Zresztą takie stworzenia na pewno potrafią się kamuflować. Wolałbym się skupić na naszym problemie. — Spojrzał na dziewczynę znacząco. — Sprawdź jeszcze mnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">Prychnęła histerycznie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— Myślisz, że to tylko moje przewidzenia?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">Nie czekała jednak na jego odpowiedź. Chwyciła Zabiniego za rękę, która była teraz zimna i wilgotna od potu, po czym wypowiedziała odpowiednie zaklęcie. Tym razem to ona miała nad nim moc. Wdarła się w gąszcz myśli i wspomnień Blaise’a Zabiniego, a następnie gładko otworzyła odpowiednie drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">Niestety, jego wspomnienie nie różniło się wiele od niej. Teraz miała okazję widzieć swoją postać w objęciach węża i jego grozę oczami mężczyzny, ale ponieważ Zabini stracił przytomność </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">wcześniej</span><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px; text-indent: 17pt;">, </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 23px; text-indent: 17pt;">scena urywała się szybciej. Nic nadzwyczajnego. Żadnej wskazówki. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">Ginny postanowiła wykorzystać chwilę i odwdzięczyć się pięknym za nadobne. Wiedziała, że postępuje podle i zupełnie niepotrzebnie w tej sytuacji, ale panika i rozgoryczenie uciszyły jej sumienie. Prędko pomknęła do następnych drzwi. Zabini próbował je zaryglować, ale zareagował o sekundę za późno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">Wspomnienie było ciemne, jakby przeżarte cieniem. Widziała małego, czarnoskórego chłopca o szmaragdowych oczach, kulącego się w kącie. Ku niemu wyciągała się damska dłoń o błyszczących pierścieniach. Więcej jednak Ginny nie zdążyła zobaczyć, bo Zabini stanowczo wypchnął ją ze swojego umysłu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;"> — Dość! — warknął rozjuszony. Dziewczyna próbowała się odsunąć, ale Blaise trzymał jej nadgarstek w silnym uścisku. — Co ty sobie wyobrażasz, Weasley? Nie masz prawa tam szperać!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— A ty miałeś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— To coś innego! — Mężczyzna wstał i niespodziewanie wycelował w nią różdżką. Ramiona mu drgały. Ginny znów odnalazła w jego twarzy cień furii i szaleństwa, jaki widziała wczoraj przed rozbiciem wazy. Wykrzywiał jego oblicze niczym upiorna, egzotyczna maska demona z Afryki. — Wiesz, powinienem cię zabić. To wszystko przez ciebie. Zjawiłaś się w moim domu nieproszona i sprowadziłaś na nas to całe gówno! To twoje zaklęcie rozbiło wazę!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">Ginny też stała już z różdżką w ręku, ale nie miała ochoty ani sił na ponowną walkę. Coś w tonie Zabiniego ją przerażało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— Miałam rację co do wazy! Gdybyś ze mną nie walczył…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">— Co chciałaś osiągnąć, pani auror? — zapytał tonem przesiąkniętym fałszywą słodyczą. — Pokazać światu, że jesteś czymś więcej niż tylko dziewczyną Pottera? Udowodnić, że sobie radzisz, kosztem innych? Nie... jesteś... zbawczynią!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;">Jego krzyk potoczył się echem po całej jadalni. Ginny machnęła różdżką, ale słowa mężczyzny cięły ją jak sztylety. Zareagowała zbyt późno. Jego zaklęcie trafiło ją prosto w pierś. <o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 23px;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: large; line-height: 24px; text-indent: 22.6666660308838px;">*</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 24px; margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Drugi raz tego samego dnia Ginny obudziła
się w łóżku w rezydencji Zabiniego. Było już popołudnie. Poznała to po ostrym,
krwistoczerwonym blasku słońca wpadającym przez okno. O dziwo, tym razem Blaise
siedział na krześle obok. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Przepraszam, Weasley — odezwał się, gdy
tylko zobaczył, że otworzyła oczy. — Straciłem panowanie. Nie chciałem… cię skrzywdzić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny uniosła się lekko na poduszkach.
Głowa bolała ją mniej niż wcześniej, ale za to czuła siniaki na plecach po
upadku. Powinna teraz uświadomić Zabiniemu, że ogłuszanie jej jest karygodne,
ale dziwnym trafem opuściła ją siła na kłótnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nie możemy ciągle rzucać w siebie
zaklęciami — mruknęła tonem rezygnacji. — Obydwoje… mamy to coś w sobie. Jesteśmy
przeklęci, albo co gorsza, pełnimy rolę żywicieli. Musimy wymyślić, jak się
tego pozbyć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zabini skinął głową. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Herbaty? Grzanki?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Co?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zobaczyła, że na stoliku obok leży taca z parującą
filiżanką herbaty oraz grzankami z masłem. Zabini uśmiechnął się złośliwie na
jej zdezorientowanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— To jeszcze nie oświadczyny, ale
pomyślałem, że takie śniadanie do łóżka ci się przyda. Wyglądasz bardzo blado. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Dziewczyna powoli sięgnęła po jedzenie.
Pomimo nudności była bardzo głodna, a gardło wyschło jej na wióry. Nie
spodziewała się po Zabinim takiej uprzejmości. Jeszcze rano odnosiła wrażenie,
że najchętniej zdeptałby ją jak mrówkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Dziękuję — odpowiedziała cicho,
przełykając pierwszy kęs. Czekała na jakąś reakcję ze strony żołądka, ale
wyglądało na to, że mały stwór w środku również był głodny. Ginny zadrżała lekko.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Przede wszystkim trzeba ustalić, co
powiesz swoim kolegom aurorom — wrócił do sprawy Zabini. — Założę się, że
wczoraj wysłałaś im jakiś raport. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Tak. Ale wtedy jeszcze nie wiedziałam nic
o wazie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Wczorajsze przyjęcie wydawało się tak
odległe… Ginny ze wstydem uświadomiła sobie, że dziś zupełnie zapomniała o obowiązkach aurora. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zabini potarł kciukiem brodę. Wydawał się
nieco zaniepokojony. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Po prawdzie, jestem zdumiony, że jeszcze
nikt nie puka do moich drzwi, szukając ciała — wyznał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Raport wysłałam koło jedenastej w nocy —
przypomniała sobie Ginny. — Ile czasu minęło?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Trochę ponad szesnaście godzin. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Zatem w takiej
sprawie na mój brak odzewu </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">zareagują </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;">po upływie doby. Szczęśliwie się składa, że to
były tylko podejrzenia, a nie nakaz zatrzymania. Inaczej faktycznie miałbyś ich na
karku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zabini prychnął z udawanej ulgi. Potem
popatrzył na dziewczynę uważnie lśniącymi oczami. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Teraz musisz zadecydować, czy powiesz im
prawdę, czy oznajmisz, że teren czysty. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Pozwalasz mi tak po prostu wyjawić prawdę?
— zdziwiła się, pałaszując drugą grzankę. W kącikach ust osiadły się jej okruszki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— To twój wybór. Pamiętaj jednak, że
konsekwencje mogą być dla nas nieprzyjemne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny zastanowiła się nad możliwą procedurą
w takiej sprawie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— No cóż, na pewno zabiorą nas na oddział
ścisłej obserwacji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Ale czy uda im się to z nas wyciągnąć?
Czy może zabiją nas lub uśpią? — Głos mężczyzny brzmiał ostro i
przygnębiająco. — O tym stworzeniu nie wspominają żadne podręczniki. Może
zatrzymają nas w celach obserwacji… ale tak naprawdę będzie im chodzić o istoty
w środku. Będziemy mięsem eksperymentalnym. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Myślisz, że nasz rząd się na to zgodzi? —
Pieczywo w ustach dziewczyny nagle straciło smak. — Właśnie weszliśmy w XXI
wiek, pokonaliśmy wielkiego czarnoksiężnika, wszystko się zmienia…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Niektóre sprawy pozostają niezmienne. Sama
powinnaś wiedzieć o tym najlepiej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Na początku Ginny nie skojarzyła, o czym
mówi. Ale zaraz zrozumiała. Zabiniemu chodziło o szum, jaki wywołało w
społeczności czarodziejów jej opętanie przez dziennik. Dziennikarze chcieli
poznać jej punkt widzenia, a uzdrowiciele zrobić dużo testów. Ostatecznie
rodzice nie wydali na to zgody. W przeciwnym razie Ginny stałaby się małą
maskotką naukową. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Czy teraz byłoby inaczej?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny przyłożyła rękę do skroni. Mimowolnie
pomyślała o Harry’m. Gdyby był tutaj przy niej, na pewno by coś wymyślił.
Wychodził już z gorszych opresji. I nie pozwoliłby jej skrzywdzić… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Głupia
dziewczynka. Ciągle czeka na swojego bohatera — </span></i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">szepnął
jej złośliwy głosik w głowie. Zabini miał rację. Cały czas chciała coś
zademonstrować. Pokazać, że może być kimś bez Wybrańca. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Wzięła różdżkę, która leżała obok tacy.
Blaise spojrzał na nią nieufanie, ale Ginny wyczarowała tylko swojego
patronusa. Z różdżki wystrzelił koń o mglistej, spienionej grzywie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Tutaj Ginewra Weasley. — Postarała się, by jej głos zabrzmiał mocno i pewnie. — Przepraszam za późny raport. Wystąpiły komplikacje natury…
prywatnej. Dom Zabiniego przeszukany. To, co wcześniej wzięłam za trop, okazało
się zwykłą pamiątką rodzinną, zupełnie niegroźną. Niebawem złożę pisemny
raport. Tymczasem potrzebuję urlopu zdrowotnego na jakiś tydzień. Z wyrazami
szacunku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Koń przegalopował przez sypialnię i zniknął
za oknem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Słuszna decyzja — pochwalił Zabini.
Wyglądało, jakby mu ulżyło. W tym samym momencie związali pakt. Ginny dopiła
swoją herbatę, po czym odstawiła ją z hukiem na stolik. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Dobra, to skąd twoja mama miała tę wazę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nie wiem. — Mężczyzna niespodziewanie
spuścił wzrok. — Przyniosła ją do domu już wiele lat temu. Jeśli mam być
szczery, zawsze intrygowała ją czarna magia. Nie lubiła czarować lub zagłębiać
się w skomplikowane tajniki, ale za to chętnie przeglądała różne księgi o
klątwach i upiorach, oglądała tajemnicze artefakty albo złowieszcze talizmany. Pociągała
ją ukryta w tym potęga.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Twoja mama miała wielu mężów, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Rzucił jej zezłoszczone spojrzenie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Dlaczego o to pytasz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Wybacz, próbuję tylko dowiedzieć się
czegoś o kobiecie, która to przyniosła! — odwarknęła Ginny, po czym uśmiechnęła
się blado. — To w końcu jakaś poszlaka. Zawsze najlepiej jest zacząć od genezy.
<o:p></o:p></span><br />
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"> Zabini milczał przez parę chwil. Kiedy Ginny myślała już, że stracił kontakt z rzeczywistością i zamierzała go zmusić do jakiejś reakcji, odezwał się innym głosem:</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Tak, miała siedmiu mężów. Niektórych
szczerze kochała, innych poślubiała tylko dla bogactwa i sławy. Zawsze jednak
po jakimś czasie ją nudzili. Wtedy ich zabijała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny potrząsnęła głową. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Żartujesz sobie? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Czy wyglądam, jakbym żartował? — Zmierzył
ją ostrym spojrzeniem. Wyznanie prawdy musiało go sporo kosztować, zwłaszcza że była aurorem. Być może jednak stwierdził, że obecna
sytuacja zmusi ich do zawarcia paktu milczenia. — To wyglądało jak wypadki.
Nieostrożne użycie proszku Fiuu, pomylenie fiolek z eliksirem, ość w gardle.
Nigdy jej niczego nie zarzucili, a nawet jeśli, pieniądze potrafią uciszyć
nawet aurorów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny słuchała tego z osłupieniem. Nie
spodziewała się, że rodzina arystokratów ma krew na rękach. Chociaż… pewnie
wielu z nich w towarzystwie świeci przykładem, a chowa trupa w szafie. Dlatego
nimi gardziła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— I mówisz o tym tak spokojnie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— A co, miałem być wyrodnym synem? Donieść
na matkę? Odwiedzać ją potem w Azkabanie? Patrzeć, jak w ciemności więzienia
jej uroda przemija?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Wspomnienie.
</span></i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zabini
tak się oburzył, bo wspomnienie dotyczyło jego matki, która odeszła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Jak zginęła? — spytała Ginny cicho. Wolała
nie pytać o ojca mężczyzny. Czy był jednym z tych siedmiu, który stracili życie z ręki
własnej żony? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Samobójstwo. — Zabini zaciskał mocno
szczęki, hamując gwałtowniejsze uczucia. Jego głos brzmiał głucho. — Brała
wtedy kąpiel, nikogo nie było w domu. Rzuciła na siebie zaklęcie, a potem
zanurzyła się ostatni raz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Przykro mi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Jak widzisz, nie tylko ty straciłaś kogoś
bliskiego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Dziewczyna niespodziewanie wyciągnęła rękę
i pogłaskała go delikatnie po ramieniu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Co robisz, Weasley?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Cofnęła dłoń. Poczuła się niewymownie
głupio. Jeszcze rano nazwała go gadem, a teraz chciała go pocieszać? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nie wiem. Zapomnij. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— W każdym razie nie sądzę, żeby matka
otwierała wazę — podjął Blaise nieco zbyt nienaturalnym głosem. — To miał być
tylko ładny artefakt podkreślający godło naszego domu. Kazała go nie dotykać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny starała się ruszyć głową. W
przeszłości lubiła rozwiązywać zagadki, choć to Harry, Ron i Hermiona byli
mistrzami w ich rozwikływaniu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Wspomniałeś, że zbierała też
czarnomagiczne księgi. Może w jednej z nich będzie coś o…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— To nie takie proste — westchnął ponuro
mężczyzna. — Już o tym myślałem. Większość swoich zbiorów zabezpieczyła
zaklęciem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Niech to szlag! — Ginny usiadła na
krawędzi łóżka. Potem obrzuciła towarzysza nieugiętym spojrzeniem. — Sądzisz, że
mógłbyś je złamać?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">W jego ciemnej twarzy poruszył się jeden
mięsień. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Mogę spróbować. Chyba nie mam innego
wyboru. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Pomogę ci. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Tym razem uśmiechnął się wręcz zimno. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nie najgorzej rzucasz zaklęcia, ale z tym
chyba lepiej poradzę sobie sam. Bez urazy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— To co mam robić? — Potrząsnęła gniewnie
głową. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Wróć do domu. Umyj się, przebierz. Spróbuj poszukać czegoś na własną rękę. Umówmy się, że dam ci znać, jak tylko złamię
urok. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny przystała na tę propozycję. Z chęcią
wróciłaby do siebie i wzięła prysznic. Zabini poprowadził ją do marmurowego
kominka w sąsiednim pokoju. Dziewczyna wzięła do ręki garść proszku Fiuu, ale
gdy weszła do wnętrza kominka, spojrzała na mężczyznę uważnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Blaise… jak myślisz, ile mamy czasu? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Wiedział, o co pytała. Ile czasu, zanim węże
zagnieżdżone w ich żołądkach urosną i rozerwą ich ciała, by przyjść na świat?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Uśmiechnął się krzywo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Założę się, że będziemy to czuli. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Też tak myślę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">I Ginny zniknęła w szmaragdowych płomieniach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: large;">*</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"> Patronus
zwrotny od Roberta Jonesa, szefa Biura Aurorów, przybył niedługo po powrocie
Ginny do domu. Mglisty słoń oznajmił, że przyjmuje raport, przydziela
dziewczynie tydzień wolnego, a następnie oczekuje pisemnej pracy i dokumentacji
zdrowotnej. Ginny uznała, że będzie się tym martwić później. Aby otrzymać dowód
choroby, musiałaby się udać do Świętego Munga, a w tym stanie to trochę
ryzykowne. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Mieszkała w niewielkiej kamienicy za
ruchliwym Londynem. Na nic więcej nie miała pieniędzy, ale nie żałowała swojego
wyboru. Dom był przytulny, nawet jeśli ciasny i nieco zaniedbany(od dziecka była
bałaganiarą). Po ciężkim dniu chętnie tutaj wracała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Teraz umyła się dokładnie, szorując skórę
do czerwoności. Spoglądała na swój brzuch, ale nie widziała żadnego
zaokrąglenia sugerującego, że w środku coś siedzi. A jednak wrażenie nudności
utrzymywało się cały czas. Ginny mogłaby spróbować jakiegoś zaklęcia, ale bała
się, że tylko rozdrażni stworzenia i zmusi je do samoobrony. Póki co była
niczym dziecko błądzące we mgle. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Jakby już wcześniej nie była laleczką na
sznurkach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Po kąpieli usiadła w szlafroku w swoim małym
saloniku i podkuliła nogi pod brodę. Zastanawiała się, jak może pomóc Zabiniemu.
W domu nie miała żadnych przydatnych książek, rzadko też odwiedzała bibliotekę.
Zawsze, gdy czegoś nie wiedziała, zwracała się o pomoc do Hermiony, ale teraz
nie było jej w Anglii. Po wojnie wzięła szybki ślub z Ronem i wspólnie wyjechali do
Francji, uciekając przed bólem i wstydem. Pisali co jakiś czas listy, ale Ginny
miała wrażenie, że prawie zupełnie zniknęli z jej życia. Tak oto Złote Trio się
rozpadło. Kiedyś pragnęła być jednym z nich. Cieszyła się, gdy angażowali ją w
swoje plany i tajemnice. Teraz dochodziła do wniosku, że lepiej by było, jakby
od zawsze trzymała się od nich z daleka. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Włączyła jeszcze telewizor, by sprawdzić
wiadomości. Skakała po kanałach czarodziejskich stacji, ale żadna z nich nie
nadawała o wielkiej, wężopodobnej istocie spacerującej po ulicach Londynu. <i>Ciekawe dokąd poszłaś, potworo? </i>—
zastanawiała się Ginny. <i>I czy znalezienie
cię jakkolwiek by nam pomogło?</i></span><br />
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><i><br /></i></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: large; text-indent: 22.6666660308838px;">*</span></div>
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><i><br /></i></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Strasznie przepraszam za taki poślizg, post miał się pojawić już dawno, ale ciągle coś mnie odciągało od publikacji. Mam nadzieję, że jeszcze pamiętacie ogólny zarys wydarzeń :P </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Sam rozdział trochę przegadany, ale liczę, że znośny.</span><br />
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Pozdrawiam! </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><i><br /></i></span></div>
</div>
Marzycielkahttp://www.blogger.com/profile/12440192000264695269noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-7774923094837967947.post-72309335412890237012017-02-03T15:11:00.000+01:002017-02-18T17:24:22.914+01:00Rozdział II [Jadowita groza]<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">W rezydencji
Zabiniego coś było nie w porządku. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"> Większość gości cały czas
przesiadywała w sali, ale Ginny zauważyła, że parę osób wymykało się chyłkiem
bocznym wyjściem. Znikali pojedynczo i wracali po kilkunastu minutach. Zabini cały czas był wówczas nieobecny, a kiedy znów pojawił się w blasku żyrandoli, wzniósł głośny toast za przybyłych. Kieliszek Ginny pozostał nietknięty na stole. Dziewczyna skorzystała z nieuwagi czarodziejów, a trop zaprowadził ją do zamkniętych, mahoniowych drzwi w korytarzu.
W obecnej sytuacji nie miała czasu dostać się tam do środka, dlatego
postanowiła, że poczeka, aż wszyscy opuszczą budynek. Udając się do łazienki,
wysłała patronusa do Roberta Jonsona, </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;">przełożonego aurorów, meldując, że ma pewne podejrzenia i
zamierza je sprawdzić. Srebrzysty koń pogalopował w noc. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Gdy Weasley wróciła na bankiet, zorientowała się, że eliksir miłosny przestaje działać i Allan rozgląda się po sali bardziej przytomnym, nieufnym wzrokiem. Mężczyzna zdziwił się jeszcze bardziej,
widząc przed sobą Ginny Weasley. Dawną znajomą ze szkoły, którą rano
spotkał w restauracji. Przeszła obok jego stolika i przypadkiem omal nie
przewróciła jego kawy. Po tym incydencie jego wspomnienia zapewne się
rozmazywały. Ginny musiała działać szybko. Ukradkiem wlała jeszcze jedną
kroplę amortencji do kieliszka, który Allan położył niedopity na stole. </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 150%; text-indent: 22.6666660308838px;"> — Przepraszam, ale czy możesz mi wyjaśnić... </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Najpierw się napij, poczujesz się lepiej —
poprosiła z uspokajającym uśmiechem. Allan przez chwilę spoglądał na kieliszek z nierozumiejącą miną, ale w końcu wziął go do ręki i wypił dwa łyki. Jego twarz znów wygładziły spokój i czułość. Zaproponował Ginny taniec. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Koło drugiej goście zaczęli się rozchodzić. Ginny nie mogła uwierzyć, że na tym koniec. Zabini zadał sobie trud organizowania hucznego przyjęcia tylko dla tych kilkunastu minut za drzwiami tajemniczej komnaty? Czy większość gości przyszła tutaj nieświadoma jak stado owiec, pośród którego kryje się jedynie kilka węży? Dziewczyna czuła lekkie podenerwowanie, bo nie lubiła nie wiedzieć, o co chodzi. Miała wrażenie, że przesłanki z Biura Aurorów były prawdziwe, ale istota problemu leżała zupełnie gdzie indziej. Teraz obserwowała, jak goście wracają do aut lub (ci bardziej pijani)znikają przy użyciu proszku Fiuu. Zabini żegnał ich wszystkich z uprzejmym, zdystansowanym
uśmieszkiem na ustach. Ginny wiedziała, że gospodarz musi ją zauważyć wychodzącą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Wzięła Allana pod ramię i ruszyła z nim do
wyjścia. Byli już blisko, gdy wtem Ginny poczuła na ramieniu muśnięcie
miękkiego materiału. To skraj szala należącego do wymijającej ich z wdziękiem
dziewczyny. Nieznajoma miała na sobie granatową, mieniącą się kreację, a pukle
jej jasnych, krótkich włosów falowały w pośpiechu. Dotarła do Zabiniego i
nachyliła się ku niemu w nieco intymnym pożegnaniu. Wyglądało na to, że
przyszła tu bez partnera. Potem odwróciła się od niechcenia, a jej chabrowe oczy na
ułamek sekundy spotkały się ze spojrzeniem Ginny. Już po chwili nieznajoma
zniknęła za drzwiami. Twarz Zabiniego pozostała nieprzenikniona, ale on sam
jeszcze chwilę spoglądał za jej śladem. Rozmyślania przerwał mu Allan,
ściskając go z uśmiechem za rękę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Bardzo przyjemne przyjęcie, Blaise. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Zapraszam na następne. — Zabini skinął mu
głową, a potem zmierzył Ginny chłodnym, nieodgadnionym spojrzeniem. Jakieś słowa kłębiły mu się na ustach, ale ostatecznie mężczyzna nie powiedział już nic więcej. Pozwolił, by zniknęli mu z oczu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">W ogrodzie Ginny szarpnęła Allana, by
schowali się za wysokim, oszronionym krzewem. Przyłożyła arystokracie różdżkę do
gardła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— <i>Imperio!
— </i>szepnęła z mocą. Jako auror podczas wykonywania swoich obowiązków miała prawo użyć Zaklęć Niewybaczalnych. Nigdy nie sprawiało jej to trudności. —<i> </i>Wejdziesz do
samochodu i wrócisz prosto do domu. Zapomnisz, że mnie widziałeś. Na przyjęcie
przyszedłeś sam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Oczy Allana stały się puste i posłuszne.
Ginny puściła jego ramię i pozwoliła mu odejść, czekając, aż jego wysoka, elegancka sylwetka zniknie we wnętrzu latającego samochodu. Wiedziała, że Allanowi </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">do końca życia </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;">wystarczy manipulacji jego umysłem. Potem poprawiła sobie rude
włosy. Jakiekolwiek złe przeczucia miała, praca aurora wzywała.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Rezydencja opustoszała. Ostatni goście
tłoczyli się przy drzwiach. W uszy Ginny uderzyła cisza. Dziewczyna przemierzała
salę niczym jeden z duchów minionych balów, ukryta pod Zaklęciem Kameleona.
Czar ten nie był przyjemny w stosowaniu, ale bardzo praktyczny. Niewidzialna
dotarła do tajemniczych, mahoniowych drzwi z posrebrzaną gałką. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><i>Alohomora
</i>— pomyślała. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Drzwi ustąpiły. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny znalazła się w półkolistym, kamiennym
pomieszczeniu rozjaśnionym zielonkawym światłem. Dziewczynie skojarzyło się ono
z lochami w Hogwarcie. Na środku mieścił się stół z tajemniczą, wysoką wazą. Cała była
wysadzana głowami węży o oczach ze szmaragdów. To z nich płynęło to
niepokojące, pulsujące, trupiozoielone światło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Na zdrowy rozsądek Ginny była gotowa
przyjąć, że to jakaś pamiątka rodzinna wystawiona dla ciekawskich lub
pasjonatów. Dla nikogo nie byłoby zdziwieniem, że kolejne pokolenia Zabinich
trafiały do Slytherinu, a zatem czczą barwy węża. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">A jednak w wazie tkwiło coś niepokojącego,
coś, co przeszywało Ginny zimnym dreszczem. Mogłaby przysiąc, że w półmroku
słyszy powolny, miarowy syk. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Wyciągnęła różdżkę i zaczęła rzucać
pierwsze uroki sprawdzające. Wymagały one porzucenia Zaklęcia Kameleona. Fale
magii rozchodziły się po pokoju, szukając oznak czarnej materii. Jedna z nich
zawibrowała ostrzegawczo przy wazie akurat w chwili, gdy rozległ się gniewny głos:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Ktoś ci pozwolił tu wejść?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny przerwała czary, obracając się
nerwowo. W drzwiach stał Blaise Zabini. Cienie tańczyły po jego dumnej, ostro
wyciosanej twarzy. Zbliżał się do niej jak do złodzieja, którego trzeba ukarać.
Dziewczyna prędko wyjęła z torebki odznakę Aurora i machnęła nią w powietrzu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Jestem tutaj służbowo, Zabini. —
Ucieszyła się, gdy złość mężczyzny lekko zamarła. Śmielej zapytała: — Co to za
waza? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nabytek mojej matki — odparł przez
zaciśnięte zęby. — Chciała, by tutaj stał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Mogę z nią porozmawiać? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— To będzie trudne, ponieważ ona nie żyje od roku. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny uniosła brwi. Nie wiedziała. Cały
czas myślała tylko o Blaisie i jego ewentualnym zamiłowaniu do czarnej magii.
Nie sądziła, że jakaś podstarzała czarownica — nawet bogata i słynąca kiedyś z urody — może
być w to zamieszana. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Przykro mi — rzuciła sucho. Myślami była
już dalej. — Skoro tak, nie będzie miała mi za złe, że zarekwiruję wazę i każę
ją zbadać w Biurze Aurorów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">W zielonych oczach mężczyzny znów zabłysnął gniew. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Kazała mi jej nie ruszać. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Dlatego spraszałeś tutaj gości? — Ginny
uśmiechnęła się drwiąco, co jedynie rozjuszyło Zabiniego. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Chcieli ją tylko zobaczyć! Żadnemu nie
pozwoliłem jej dotknąć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">W dziewczynie zaczęło kiełkować
zniecierpliwienie. Odgarnęła przyklejone do czoła kosmyki włosów. Nie wiedzieć
kiedy, zaczęła się pocić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Wyczuwam w niej potężną, mroczną magię —
wyjaśniła z nieugiętą nutą. — Muszę ją zabrać, Zabini. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Mężczyzna przysunął się lekko w stronę
wazy. Teraz dopiero widać było, że jest już po paru kieliszkach i buzuje w nim
alkohol. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Po moim trupie — warknął. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nie utrudniaj mi pracy, bo będę musiała
cię obezwładnić! — Ginny uniosła różdżkę i zorientowała, że on również już
trzyma swoją. Mierzyli w siebie w drżącym, zielonym blasku. Zabini wykrzywił
usta w kpiącym uśmieszku. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— I co, Weasley? Znów jesteśmy w szkole i
stoimy po dwóch przeciwnych stronach?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— <i>Expelliarmus!</i>
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zablokował jej zaklęcie i rzucił swoje.
Ginny musiała przyznać, że jak na odurzonego alkoholem, walczy całkiem nieźle.
Cofnęła się z frustracją, wyczarowując swoją tarczę. Zawsze szybko rzucała
uroki, ale okazało się, że mężczyzna potrafi dotrzymać jej kroku. Tańczyli ze
sobą przez kilka chwil, a pokój rozjaśniały kolejne zaklęcia. W pewnym momencie
urok Ginny spotkał się z tarczą Zabiniego i rykoszetem uderzył w wazę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Blaise zdążył tylko krzyknąć, nim naczynie spadło na ziemię i rozbiło się na wiele kawałeczków. Ginny zamarła, bo to
nie było w tym wszystkim najgorsze. Z zielonych oparów potłuczonej wazy coś zaczęło się wydobywać… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Jakaś potworna istota. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Twarz i górna partia ciała należała do
kobiety, ale jej kończyny były częścią gadziego monstrum — rozwidlały się na
dziesiątki długich, obślizgłych węży. Istota była łysa, naga i przerażająca, jak jakaś
przedwieczna bogini. Jej żółte oczy o pionowych źrenicach patrzyły z furią na
dwóch oszołomionych czarodziejów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zabini wpatrywał się w monstrum jak
zaczarowany. Ginny usilnie myślała nad zaklęciem. Żadne jednak nie przychodziło
jej do głowy, a nie chciała ryzykować rozzłoszczeniem stwora. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Chociaż wężowata istota już wydawała się
rozdrażniona. Otworzyła usta i wyciągając rozwidlony język, zasyczała w języku
węży. <i>Harry by to zrozumiał. </i>Ginny
mogła tylko słuchać z osłupieniem tych zatrważających, gniewnych dźwięków, a
potem pisnąć, gdy jedna z macek pomknęła w jej stronę. Dziewczyna przeturlała
się w bok, ale wężowa odnoga owinęła się wokół jej kostki i przyciągnęła do
siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zabini również został pochwycony. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Obydwoje znaleźli się przed obliczem
istoty, tkwiąc w jej uścisku. Stwór tymczasem znów zasyczał i wpierw
przyciągnął do siebie mężczyznę. Otępiały ze strachu i zafascynowania Zabini
nie próbował walczyć, kiedy istota przywarła ustami do jego warg. Z boku mogło
to wyglądać jak pocałunek, ale nim nie było. To przekazanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Stworzenie odrzuciło od siebie mdlejącego,
krztuszącego się czarodzieja i następnie przyciągnęło Ginny. Dziewczyna
wyrywała się i krzyczała, ale lepkie wargi istoty już dotykały jej warg. Potem
Ginny poczuła, że jej również coś przekazuje. Coś śliskiego i zimnego pojawiło
się w jej ustach, a potem gardle, brutalnie torując sobie drogę do wnętrza. Nie
chciała tego w sobie, ale nie miała wyboru. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Połknęła wężowe dziecko istoty, a potem
osunęła się w ciemność. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny obudziła się w obcej sypialni. Jej
policzek leżał wciśnięty w miękką poduszkę, a rozkopana kołdra tkwiła w nogach
łóżka. Kotary były zaciągnięte, więc dziewczyna niewiele widziała. Ogarnął ją
niepokój. Czy po przyjęciu straciła kontrolę i się z kimś przespała? Pomacała
materac obok siebie, ale łóżko było puste. Ona sama nie czuła też tego
lekkiego, charakterystycznego pieczenia między nogami. Bolał ją tylko żołądek,
jakby zaraz miała zwymiotować i czuła się osłabiona, gorzej niż po najcięższych
treningach. <i>Kac? </i><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"> Postanowiła
wstać. Na sobie cały czas miała tę bladoróżową suknię, obecnie pogniecioną i
przepoconą. Włosy zapewne wyglądały jak szopa siana. Na niskiej komodzie przy
łóżku ktoś położył czarną narzutkę. Ginny bez zastanowienia włożyła ją na
siebie, by się ogrzać i ukryć zły stan ubrania. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Powoli wyszła z sypialni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Dom był ciemny, cichy i wytworny. Na drogich
meblach nie spoczywała ani drobinka kurzu, zasłony w oknach obszyto srebrnymi
wzorami. Ściany zostały pomalowane na jednolite, stonowane kolory. Dziewczyna nie mogła mieć wątpliwości. Cały czas znajdowała się w
rezydencji Zabiniego. Wspomnienia jednak były na tyle niewyraźne, że Ginny nie
potrafiła powiedzieć dlaczego. Błądziła długimi korytarzami, aż w końcu
znalazła schody o złoconej balustradzie i zeszła na dół. Tam trafiła do rozświetlonej
słońcem jadalni. Przy długim, pustym stole siedział już sam Blaise. Wyglądał
równie czarująco jak ona. Czarne, krótko przycięte włosy miał zmierzwione, a
oczy zmęczone i podkrążone. Nosił prostą, znalezioną na szybko koszulkę,
zupełnie niepasującą do jego stylu. Przyciskał palce do skroni, wydając się
zrezygnowany. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Co się tutaj stało? — zapytała Ginny,
ale jej głos, zamiast zabrzmieć pewnie i rozkazująco, był cichy i zachrypnięty.
Musiała odkaszlnąć, a wtedy Zabini na nią spojrzał. Po jego twarzy przeszedł
grymas. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nie pamiętasz, Weasley?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Pamiętała sen. Straszny sen, koszmar. Wazę
pulsującą zielonym światłem, walkę na uroki, a potem okropne syczenie
wydobywające się z…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Dziewczyna opadła na krzesło. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— To nie może być prawda — mruknęła
bardziej do siebie niż do niego. — Nie wierzę w takie rzeczy! Takich istot nie
ma…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Więc co to było? Sen? Zbiorowa
halucynacja? Urok rzucony na nas z ukrycia? — W głosie mężczyzny zabrzmiała
niema nadzieja, że da się to jakoś logicznie wyjaśnić. Ginny spojrzała na niego
i zrozumiała, że jest tak samo zdruzgotany i zagubiony jak ona. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Musimy to sprawdzić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Jak?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Legilimencja. — Zagryzła nerwowo wargę. —
Nie mamy wyboru.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zabini przez chwilę milczał, a potem skinął
głową i przysunął się do dziewczyny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Powinniśmy zajrzeć obydwoje — mruknął. —
Może jedno zobaczyło coś, czego drugie nie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny uznała, że to rozsądna uwaga, ale
kiedy wyjęli różdżki, wcale nie czuła się zadowolona. Nie lubiła, gdy ktoś jej
grzebał w głowie, a już szczególnie mężczyzna, który wcześniej miał dla niej
tylko pogardę. Zabini dostrzegł jej wahanie, bo uśmiechnął się krzywo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nie jesteśmy już szczeniakami ze szkoły.
Mam teraz większe zmartwienia od tego, co ci siedzi w głowie. Zajrzę tylko tam, gdzie to konieczne
— zapewnił spokojnie. Ginny zmarszczyła brwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Dlaczego ty masz być pierwszy? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Chcesz ciągnąc losy? Weasley,
prawdopodobnie wpakowaliśmy się w niezłe bagno! Im szybciej ustalimy, o co
chodzi, tym więcej mamy szans. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 4pt; text-align: justify; text-indent: 17pt;">
<div style="line-height: 150%;">
<i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Na
co? </span></i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">—
pomyślała dziewczyna głupio, ale ostatecznie się zgodziła. Blaise chwycił ją za
rękę i delikatnie przyłożył różdżkę do jej splątanych włosów.
Bezdźwięcznie wypowiedział zaklęcie. <o:p></o:p></span></div>
<div style="line-height: 150%;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px;">*</span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><span style="font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px;">Noo, wreszcie jestem :) Wybaczcie, że tyle to trwało, ale jestem w trakcie sesji, a rozdział wymagał poprawek. Jest sporej długości, żeby nadrobić stracony czas. Dziękuję wszystkim za zainteresowanie pod poprzednim postem. Mogę się założyć, że nie spodziewaliście się takiego obrotu spraw. Jeśli komuś skojarzy się to z Obcym, to w sumie racja, to była moja mała inspiracja :P</span></span></div>
</div>
Marzycielkahttp://www.blogger.com/profile/12440192000264695269noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-7774923094837967947.post-36832691332204805612017-01-10T20:04:00.003+01:002017-01-22T09:56:03.061+01:00Rozdział I [Szpieg na przyjęciu]<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny Weasley nigdy nie lubiła luster.
Miała wrażenie, że szklane oczy kradną jej cząstkę duszy. Wydzierają ją z
niej i wydobywają na światło dzienne to, co chciała ukryć. Tak było, kiedy
opętał ją Tom Riddle z dziennika i w zwierciadle widziała bladą, zbroczoną
krwią dziewczynkę o smutnych oczach. Tak było, kiedy Harry zginął w bohaterskim pojedynku z Voldemortem i coś w Ginny nieodwracalnie pękło, a jej odbicie tylko
przypominało o pustce, jaką czuła. Tak było i teraz, choć od wojny minęły trzy lata i
dziewczyna odzyskała względny spokój. Stała się inną osobą. Nową Ginny. Mniej
uśmiechniętą, bardziej zdystansowaną. A przede wszystkim samodzielną. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Tym razem Ginny nie wyglądała źle. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Miała na sobie długą, bladoróżową suknię z trójkątnym
wycięciem na plecach. Z przodu widać było jej obsiane piegami ramiona oraz małe,
jędrne piersi zarysowujące się pod materiałem. Włosy o barwie płomieni spływały
luzem po jednym ramieniu. Ginny Weasley wyrosła. A jednak coś w jej twarzy
stało się pociągłe i ponure, a brązowe oczy zdradzały chłód. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Dziewczyna przywołała zaklęciem swoją małą
torebkę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— No cóż, Weasley, lepiej już nie będzie —
mruknęła do własnego odbicia. Jednak nie wybierała się na zabawę z własnej woli.
Tego wieczora czekała ją misja szpiega. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Allan Hawkins był wysokim blondynem. Jego
twarz zdawała się Ginny nieco zbyt kanciasta, ale uczesany i w czarnej szacie
wyjściowej prezentował się całkiem dobrze. Czekał już przy swoim latającym
samochodzie, o marce, jakiej dziewczyna nie znała, ale która na pewno była
droga, jak na arystokratę przystało. Na widok wychodzącej z kamienicy partnerki
Allan zamrugał kilka razy i uśmiechnął się, lekko głupawo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Jeszcze
nie przesadziłam z amortencją — </span></i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">pomyślała zadowolona
Ginny. Dolała mu do kawy dosłownie dwie kropelki. Wystarczająco, aby poczuł się
nieco odurzony i zaproponował jej udział w przyjęciu, gdy tylko o tym wspomniała,
ale nie na tyle, aby zachowywał się jak zakochany błazen. Nie chciała, by
wszyscy zorientowali się, w czym rzecz. Teraz Allan podał jej szarmancko dłoń,
a dziewczyna jeszcze raz zlustrowała go wzrokiem. <i>Mogłabym go przelecieć. <o:p></o:p></i></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Dawno nie spała z mężczyzną. Z Harrym
zrobiła to tylko raz, kiedy chłopak jeszcze spędzał lato w Norze. To się stało w dzień
jej szesnastych urodzin. Rano przyszedł do niej z prezentem i życzeniami, a
wieczorem, kiedy nikt ich już nie słyszał, ofiarował jej także inny dar. Ginny
wiedziała, że jej pierwszy raz nie był perfekcyjny, ale miała zwyczaj idealizowania go w głowie. Ciepła, letnia noc, skóra okraszona potem, delikatny dotyk
ukochanego, przyjemny dreszcz, ból przeradzający się w rozkosz, a później ich
zwalniające oddechy. Oddałaby wszystko, aby wrócić do tamtych chwil. A jednak
Harry już od trzech lat spoczywał w grobie otoczonym dziesiątkami świec, a ona nie
miała żadnych zobowiązań. Kiedy w miarę otrząsnęła się z żałoby, szukała
pocieszenia w ramionach kilku innych mężczyzn, ale to dla niej nic nie
znaczyło. Przygodny flirt lub seks, chwila ulotnej przyjemności. Wiedziała, że nie
powinna być z siebie dumna, ale była już dużą dziewczynką, a matka dawno
przestała jej mówić, co ma robić. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Odurzony Allan był uroczy, ale Ginny nie chciała wykorzystywać jego nieświadomości. Bez miłosnego eliksiru mogłaby mu się w ogóle nie podobać. Poza tym istniała możliwość, że dziewczyna będzie musiała pobrudzić sobie ręce. Jeśli podejrzenia Biura Aurorów okażą się prawdą, niewinne, zimowe przyjęcie u Zabiniego to tak naprawdę
zrzeszenie popleczników czarnej magii… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Co dziwne, Ginny lubiła swoją pracę. Lubiła
działać, bo przekonała się, że bezczynność i popadanie w letarg to
najgorsze, co może być. Wcześniej nigdy nie sądziła, że zostanie Aurorką, tropicielką czarnej magii i </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">łowczynią czarnoksiężników</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;">. To Harry o tym marzył. Ona miała być zawodniczką
quidditcha. Śmigać po boisku z kaflem w ręku i grać w Harpiach z Holyhead, jej
ulubionej drużynie. A jednak te pragnienia stopiły się jak świeca ulepiona z
naiwnych, dziecinnych marzeń. Po wojnie i śmierci Harry’ego Ginny nie potrafiła
już zasiąść na miotle. Próbowała, ale straciła dawny zapał, a od trzymania
kafla w dłoni robiło jej się niedobrze. Długo czuła się jak bezużyteczna,
zapłakana, żałosna gęba do wyżywienia, aż w końcu zdecydowała się opuścić Norę
i rodziców, złożyć papiery w Biurze Aurorów i żyć na własny rachunek. Oczywiście nie była jeszcze Aurorką w pełnym tego słowa znaczeniu. Do powyższej profesji wymagano cierpliwości, doświadczenia i znacznie więcej wysiłku niż do sportu. Dziewczyna cały czas przechodziła nowe szkolenia i testy, ale zaczęto ją już dopuszczać do samodzielnych misji. Taka
niezależność i izolacja pomogły jej stanąć na nogi. Wreszcie miała cel. Wreszcie mogła przekuć w czyn chowane w sobie pokłady złości i energii, użyć ich w słusznym zamiarze. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Allan odpalił silnik, włączyć bariery
niewidzialności i ruszył. Samochód zaczął unosić się nad ziemią, ponad dziesiątkami jaśniejących w ciemności punkcików. Ginny zignorowała
nieprzyjemne szarpnięcie w okolicach żołądka i zmusiła do zalotnego uśmiechu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Mam nadzieję, że właśnie zabierasz mnie
na wspaniałe przyjęcie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Nie mylisz się, Ginewro. — Allan Hawkins
wyprężył pierś z dumą. — Blaise Zabini to przyjaciel mojego kuzyna. Podobno ma
przepiękną rezydencję i wie, jak zabawiać towarzystwo. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny pochwyciła ostatnie słowa. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Przewidujesz jakieś atrakcje? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Och, całą masę!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Zobaczymy
— </span></i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">pomyślała
dziewczyna. Allan wydawał się nieświadomy i szczerze nastawiony na dobrą zabawę,
ale nigdy nie należało lekceważyć czarnej magii. Kto mógł wiedzieć o tym lepiej od Ginny? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: center; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Rezydencję Zabinego otaczał ciemny,
szumiący las. Z lotu ptaka wydawała się ona niemal zamkiem wzniesionym przez
jakiegoś dawnego lorda. A jednak po parkowaniu Ginny przekonała się, że budynek
jest bardziej nowoczesny. Miał ściany z brązowej cegły, duże, zdobione okna, a dach zwieńczony małymi wieżyczkami. Na półkolistych balkonach zapalono lampy rozganiające mrok. Całość odgradzał płot o
żelaznych, ostrych jak groty strzał prętach. Prawdziwa siedziba arystokracji. Dziewczyna
jednak nie czuła skrępowania. Za dużo już w życiu przeszła, by obawiać się
przyjęcia, nawet jeśli nie znała tam prawie nikogo, a goście byli najpewniej
czystej krwi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Brama rezydencji otworzyła się, gdy tylko
Allan wsadził zaproszenie do płaskiego zamka. Mechanizm połknął papier i
rozwarł żelazne skrzydła. Dalej Hawkins przeszedł z Ginny pod ramię. Nucił przy tym
cichutko i głaskał ją kciukiem, zadowolony z sytuacji. Dziewczyna pozwalała mu
na subtelne amory. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Drzwi rezydencji otworzył nienagannie odziany
lokaj. Ginny ucieszyła się, bo niespecjalnie miała ochotę na stanięcie twarzą w
twarz z Zabinim. Za czasów szkolnych nie przepadali za sobą, a wątpiła, by
wojna cokolwiek tutaj zmieniła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Po wejściu do środka i ściągnięciu płaszczy
przywitało ich złociste światło, rosnące z każdą chwilą. Niebawem znaleźli się
w sali gościnnej, rozjaśnionej ciężkimi żyrandolami. Przy kremowych ścianach
mieściły się stoły pełne półmisków, kieliszków i dzbanów. Ginny podejrzewała, że
pomiędzy nimi przechadzają się niewidzialne skrzaty domowe i uzupełniają
opróżnione naczynia. Gości przybyło</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;"> </span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">już</span><span style="font-family: "verdana" , sans-serif; font-size: 11.5pt; line-height: 150%; text-indent: 17pt;"> sporo. Kręcili się przy stołach lub na
parkiecie. Kobiety w pięknych, wytwornych sukniach i wymyślnych fryzurach,
mężczyźni w ciemnych frakach, noszący muchy i białe rękawiczki. Arystokracja
czarodziejów wciąż żyła przeszłością. Nikt normalnie już się tak nie
ubierał, oni natomiast mentalnością i odzieniem tkwili w połowie XX wieku,
dumni, pyszni, zadowoleni z życia i zaślepieni. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny czuła niesmak. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Być może dlatego, że jej samej daleko było
do śmietanki towarzyskiej. Urodziła się w dużej, głośnej rodzinie o niepewnej sytuacji materialnej, gdzie zawsze
się wszystkim dzielili i nikt nie stroił fochów. Często brakowało im pieniędzy,
ale Ginny nie pamiętała, by w latach dzieciństwa czegokolwiek żałowała. Na
moment poczuła tęsknotę za domem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Kiedy ostatni raz była w Norze? Kiedy
ostatni raz przytuliła mamę, pocałowała tatę w policzek, śmiała się razem z
braćmi? Co prawda jej dom po wojnie stał się innym miejscem. Fred umarł pod
gruzami, Harry poświęcił się w imię większego dobra, ojciec był poważnie ranny
i do tej pory utykał na prawą nogę. Zniknął śmiech, beztroska, ciepło. Teraz
jeden przed drugim walczył, by ukryć łzy. Często dochodziło również do kłótni i
bezsensowych sprzeczek. Ginny nie mogła znieść tej ciężkiej, żałobnej atmosfery
i własnego stanu wegetacji. Dlatego odeszła. Czy była przez to wyrodną córką?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;"> Allan
wyrwał ją z zamyślenia, proponując, aby się czegoś napili. Ginny skinęła
głową i z radością przyjęła od niego kieliszek wina, lśniącego w blasku
żyrandoli jak krew.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Za moją piękną partnerkę — wzniósł toast
Allan, patrząc czule w oczy dziewczyny. Ginny uśmiechnęła się. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— I za mojego romantycznego partnera. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Kieliszki stuknęły się. Ginny zauważyła, że
Allan spogląda łapczywie na jej piersi. Mógłby ją przytulić i zacząć całować,
ale na takim wytwornym przyjęciu nie wypadało zachowywać się równie prostacko.
Nawet odurzony arystokrata to wiedział. Dlatego po wypiciu wina tylko
przeprosił dziewczynę i udał się do łazienki. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Ginny odetchnęła z ulgą. Teraz miała czas,
by przyjrzeć się bliżej imprezie. Goście rozmawiali ze sobą, śmiali się
perliście lub tańczyli do klasycznej, wyważonej muzyki. Wielu z nich podziwiało ozdobione ruchomymi freskami sklepienie oraz architekturę budynku. Nikt nie sprawiał
wrażenia, że zaraz wyjmie różdżkę i zacznie rzucać popisowe klątwy albo paść na twarz, oddając pokłony Czarnemu Panu. A jednak to
wszystko mogło być tylko iluzją utkaną dla osób postronnych. Ginny przeszła się
kawałek po sali, ciesząc się z ciężaru różdżki ukrytej w torebce. Nie potrafiła już wyjść z domu bez broni. O dziwo,
zaproszeni nie zwracali na nią przesadniej uwagi. Traktowali ją jak swoją,
pozdrawiając sztywnym skinięciem głowy. Była stosownie ubrana i
zdystansowana jak cała reszta. Kto mógłby się tutaj spodziewać Ginny Weasley, zdrajczyni
krwi?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">I wtedy go zobaczyła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Stał oparty o jeden ze stołów, śledząc
przebieg zabawy, którą sam zorganizował. Miał na sobie śnieżnobiałą koszulę i
bordową muchę. Ginny była półobrócona, zerkająca przez obnażone ramię, gdy ich
spojrzenia ponad tłumem się spotkały. <i>Nie
ruszę się z miejsca — </i>obiecała sobie. Nie mogła po sobie pokazać, że mimo
woli poczuła ukłucie zaniepokojenia. Ale wówczas to on podszedł do niej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Blaise Zabini był równie przystojny i
chłodny jak za czasów szkolnych. Wystające kości policzkowe nadawały mu wyrazu wyniosłości, a h</span><span style="font-family: verdana, sans-serif; font-size: 15.3333330154419px; line-height: 23px; text-indent: 22.6666660308838px;">ebanowa cera kontrastowała z jego jasną koszulą. Skośne, zielone jak szmaragdy oczy czujnie lustrowały dziewczynę. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Weasley, nie spodziewałem się ciebie
tutaj — rzucił gospodarz sucho. Dziewczyna odpowiedziała kpiącym uśmieszkiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Bo mnie nie zaprosiłeś. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Skrzywił lekko ciemne wargi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— To nie ten poziom. Nawet nie ta krew. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Wyprosisz mnie? — Spojrzała na niego
wyzywająco. Zabini zmienił pozę, chowając ręce w kieszeniach spodni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Z kim przyszłaś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Z Allanem Hawkinsem. Jest teraz w
łazience. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— Kuzyn Toma. — Mężczyzna wydawał się nieco
zdumiony. Ponownie omiótł Ginny spojrzeniem. — Nie posądzałem go o taki
gust. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— A jednak. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Dziewczyna stała z dumnie uniesioną brodą.
Wiedziała, że w oczach kogoś takiego jak Zabini jest tylko nic nie wartą
mrówką. Wojna wiele zmieniła w mentalności czarodziejów, ale niektóre przekonania pozostawały niezmienne, głęboko wpojone. Gdyby Ginny nie zależało na obecności na tym przyjęciu, pokazałaby mu,
że ta mrówka ma ostry język. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">Blaise uśmiechnął się niemal uprzejmie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">— A zatem baw się dobrze, Weasley. To dla
ciebie szansa od losu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">O tak, by cię zniszczyć — </span></i><span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 11.5pt; line-height: 150%;">pomyślała mściwie Ginny, spoglądając
na jego odwracające się plecy. Kiedyś ktoś w szkole powiedział, że wpadła w oko
Zabiniemu. Nigdy w to nie wierzyła. Ludzie jego pokroju potrafili kochać tylko
siebie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4.0pt; text-align: justify; text-indent: 17.0pt;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4pt; text-align: center; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;"> *</span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4pt; text-align: center; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , "sans-serif"; font-size: 14.0pt; line-height: 150%;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4pt; text-align: center; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; line-height: 150%;">Witam wszystkich zbłąkanych na moim blogu :) </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4pt; text-align: center; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; line-height: 150%;">Jak ja dawno nie pisałam nic potterowego... </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4pt; text-align: center; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; line-height: 150%;">Zarys historii znajdziecie w odpowiedniej zakładce, a od siebie dodam tylko, że będzie to twór dość zaskakujący, trochę niesmaczny, napisany pod wpływem nocnych rozmyślań. To taka miła odskocznia od autorskich opowiadań. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="line-height: 150%; margin-bottom: 4pt; text-align: center; text-indent: 17pt;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; line-height: 150%;">Zachęcam do pozostawiania komentarzy :) </span><br />
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif; line-height: 150%;"><br /></span></div>
Marzycielkahttp://www.blogger.com/profile/12440192000264695269noreply@blogger.com40